Wy to jednak farta macie, ja to wręcz raz po koncercie ( fakt, nie powinienem sterczeć wpół do drugiej rano na Pradze, nawet południowej, z moim wyglądem ) dostałem zupełnie niespodziewanie kopniak z kolanka tuż pod splot. Grunt, że tuż pod, a nie w, bo w sumie nawet nie poczułem za bardzo ( kaloryfer, fok je :F ). Grunt, że jednego i zanim zdążyłem wpaść na to, co dalej z gościem wyższym i szerszym ode mnie conajmniej 15 cm jego dużo większy kumpel go przywołał do porządku ( "weź no, kamery, debilu..." ). I zdecydowanie grunt, że ja, a nie kobieta z którą tam stałem.
Warszawa wita
Ale poza tym jest fajnie.