Nareszcie skończyłem remont mojej lewej . Zacząłem od zdarcia lakieru z korpusu i gryfu i pomalowałem ją bejcą alkoholową w kolorze orzech,potem ją trochę zdekatyzowałem a póżniej polakierowałem go lakierem nitro który następnie spolerowałem niemal do zera (chodziło mi tylko o to żeby zakleić pory w drewnie ) gryf jest na razie sote sama bejca bez lakieru ,i tak zostanie ,no może posmaruję go jakimś sadłem czarownicy albo innym woskiem gdyż lakierom wszelkim mówie nie!. No teraz to dopiero ta gitarka gada już z samego patyka .Oprócz tego zmieniłem pickguard na nierdzewkę którą sam wyciąłem i wypolerowałem ,zrobiłem szlif progów i gdzieniegdzie mały scalloping .Pod most włożyłem pickupa (na razie jakiś no name ,ale później będzie Merlin albo inny czarodziej)
Gitarę tą kupiłem jakieś dwadzieścia kilka lat temu .Jest to wyrób lutniczy z pracowni braci Jakubiszyn z Wrocławia . Gryf jest z klonu (nie mylić z Ryśkiem z Klanu) korpus jest z ,no właśnie tu jest problem bo nie wiem. Ale na jesion jest za ciężki, na lipę za twardy ,na mahoń za jasny, więc zostaje olcha. A tak na prawdę to lata mi to z czego jest to wiosło ,czy z jesiona czy z Siemiona , ważne żeby brzmiało i stroiło , było wygodne i miało swój ciężar właściwy bo jakoś nie mogę się przyzwyczaić do wspólczesnych styropianowych gitar. Kiedyś ta gitara była cała biała łącznie z pickguardem ,a gryf był w kolorze klonowym. moje modyfikację pewnie nie spodobaja się wszystkim purystą którzy twierdzą że strat powinien mieć standardowy wygląd i najlepiej ja ma cieniowany sunburst (którego ja osobiście nie toleruje ) Teraz wiosło wygląda tak (zdjęcia słabe bo z komórki)