Po pierwsze, chciałbym się z wszystkimi serdecznie przywitać
Niektórzy mogą mnie kojarzyć z forum gitara.pl, Sebastiana miałem okazję dzisiaj poznać osobiście. Własnej siódemki jeszcze nie mam, ale jest w planach
A teraz chciałbym przejść do meritum mojej wypowiedzi, czyli do opisu/recenzji sklepu, a raczej "świątyni gitarowej" jaką jest "Guitar Max" mieszczący się we Wrocławiu. Miałem wielką przyjemność spędzić tam dzisiaj 4 godziny lecz już nie mogę doczekać się powtórki
Pojechałem tam w celu przetestowania wzmacniacza Mesa Boogie Dual Rectrifier "Pre-500". Już sam ten fakt był dla mnie ekscytujący, gdyż nigdy nie miałem możliwości zbliżenia się do tego typu wzmaka na odległość bliższą, niż ta między barierką a sceną na koncercie
Po przejściu drzwi frontowych przywitał mnie szef sklepu, Pan Jacek. Jako, iż wszystko mieliśmy już ugadane wcześniej przez telefon, zostałem od razu zaproszony do studia gdzie po chwili mogłem już się cieszyć wzmacniaczem. Zabrałem oczywiście swojego PRS'a McCarty, gdyż ten wyjazd był również testem jego prawdzwego brzmienia (dotychczas byłem zmuszony grać jedynie na piecach pokroju Spider'a III albo Marshall'a AVT). Jednak wiedząc, jak potężny arsenał gitar znajduje się na powierzchni całego budynku, spytałem nieśmiało Pana Jacka czy mógłbym jeszcze porównać swoje wiosło z innymi posiadanymi przez niego (dokładniej chodziło o PRS'a Tremonti i jakąś siódemkę). Nie minęły 2 minuty, a w pomieszczeniu którym się znajdowałem znalazł się zarówno Tremonti jak i dwie siódemki (Dean Rusty Cooley oraz ESP STEF B-7) a po chwili jeszcze dołączyła do nich LTD SC-607, gdyż musiała zostać jeszcze wcześniej nastrojona. I wtedy tak naprawdę zaczęła się bajka
Ledwo zdążyłem ograć Tremontiego i wziąć do ręki LTD, kiedy w pokoju pojawił się Pan Jacek i przyniósł kolejne wiosła które według niego były warte ogrania. No i miał oczywiście rację
Na pierwszy ogień poszedł "tunningowany" PRS SE Tremonti dla porównania z wersją amerykańską. Potem gdy poprosiłem o Stratocastera, otrzymałem 4 różne modele (jeden z nich był własnością Dariusza Kozakiewicza). Warto zaznaczyć, że Dean i ESP które dostałem na początku musiały czekać na swoją kolej, gdyż w studiu pojawiały się co raz to ciekawsze gitary
Miałem możliwość ogrania trzech Gibsonów (sygnatura Zakk'a Wylde'a która swego czasu była własnością Zakk'a Wylde'a, trzy-przetwornikowego modelu a la Ace Frehley na przetwornikach Dimarzio oraz złoto-brokatowego Standard'a na Seymour Duncan'ach. W pokoju stała jeszcze V-ka Zakk Wylde, ale niestety nie starczyło na nią czasu), Washburna syg. Nick Catanese Boogie Street Guitars (jedna z pięćdziesięciu wyprodukowanych) oraz Fenderze Telecasterze na mini-humbuckerach i tremolo Bigsby (chyba jedyna na świecie). U Pana Jacka nawet Epiphone nie może być zwyczajny, gdyż miałem również przyjemność przetestowania modelu Les Paul Custom, zbudowanego na okoliczność 50-lecia modelu Les Paul. Oczywiście ledwo się obejrzałem, a minęły 4 godziny które miałem przeznaczone na testy.
Dawno nie spotkałem się z taką gościnnością. Pan Jacek mimo, iż miał własne zajęcia spełniał moje prośby w trybie natychmiastowym z taką ochotą, z jaką inni podchodzą jedynie do gwiazd światowej sceny rock'owej. W trakcie ogrywania zatroszczył się nawet o wymianę żarówek na energoszczędne, żeby w pokoju zbyt ciepło nie było
. W sklepie byłem z moim tatą który nie dość, że również był zachwycony pracą i brzmieniem Mesy, to został również ugoszczony kawką oraz oprowadzony po całym obiekcie który jest jeszcze w trakcie remontu.
Podsumowując, 4-godziny spędzone w "Guitar Max" były jednym z najlepszych momentów w moim życiu. Nie chcę, żeby to co tutaj napisałem zostało potraktowane jako jakaś pseudo reklama itp. (szczególnie, że to mój pierwszy post). Wszystko to co zawarłem to szczera opinia na temat tego miejsca. Nie wyobrażam sobie, żeby osoby mieszkające we Wrocławiu albo okolicach tam jeszcze nie były. Innych zachęcam gorąco do odwiedzenia tego szczególniego miejsca.
Na koniec chciałbym pozdrowić serdecznie Pana Jacka, Pana Marka (z którym niestety nie miałem okazji się spotkać, a jedynie porozmawiać przez telefon) oraz Sebastiana. Jesteście najlepsi!