Fender Don Johnson kendi pussy rott koloriren “Majami Weiss” Stratocaster.
Blekdżek na Blekałtach z bekapem Blekmaszin, Blekstar na Blekszadoł z Piczblekiem i bleklejbelem na bekstejdżu – to wymarzony rig każdego białego człowieka. Jednakże długa jest droga wiodąca do wymarzonego Shectera. Wie to każdy amator brzmień profesjonalnych. Więc ciągle kontynuujemy wciąż dalej trwający quest. Poszukiwania nasze bezskuteczne, prowadzą nas do frustracyj i migren permanentnych. Zanim jednak posiądziemy nasz wymarzony święty growl, musimy zaliczyć kolejne lelewele wtajemniczenia.
Dnia pewnego Żorasty kroczył ścieżką polną i zanapotkał sklep muzyczny przewchuj zaopatrzony, na wystawie którego wisiał lśniący czarny Szekter, piękny jak Małomi Kjukamber. Weszet tam, ale Pan Sprzedawczyk powiedział, że jest za mało nindża i niech wróci jak zaliczy wszystkie stopnie wtajemniczenia (tzn. zarobi pinędze). Poszedł więc Żorasty do żony i mówi: „Daj dzięga na blekdżeka, pliiiiiiz.”. Żona na to „Ochujałeś?! Do kasyna idziesz?!”. Żorasty na to: „Nie, blekdżek to taka gitara”. No to żona hyc do szafy i wyciąga gitarę co ani Szekter, ani blekdżek, tylko jakiegoś Leszczspola, w dodatku od tego antysemity i damskiego boksera Mela Gibsona (niechybnie nabytym w sklepie muzycznym „Pasja”).
Trochę się Zorrasty wkurwił i od razu wystawił gitarę na portal aukcyjny „Ojapierdolle.pl”. Niestety nikt nie chciał kupić tej badziewnej gitary, nie mówiąc już o tym, że zamiana na Blekdżeka była nawet poza sferą marzeń. No to Zorasty powiedział – „adajta cokolwiek”. No i już miał się zamieniać na komplet Duralexu, prenumeratę Wiadomości Wędkarskich i starego, schorowanego owczarka Border Collie, wtem nagle pojawiła się możliwość posiąścia instrumentu Dżonsona, dokładnie tego samego który brał udział w słynnym serialu o perypetiach sympatycznego insekta pracującego dla amerykańskiej milicji.
Zorrasty, jako wielki idol Dżonsona, nie zawahał się w mgnieniu oka i po tygodniu bicia intersu, zapiął swego.
Z pieca:
Chiralność: prawoskrętna
Korpus: zręcznie selekcjonowany z ręcznie selekcjonowanej europalety olchowej.
Szyjka: macicy z chuj wie czego bez nadklapki
Tegesy: żelazne
Picwąsik: plastikowy
Rychtszwanga: pięciosprężynkowa
Hambakiery: jednocewkowe (z plasticzkiem i nierówno przyciętymi dzyndzlasami)
Struny (patrząc od strony wierzchnio-górnej trzymającego): gruba, gruba, gruba, cienka, cienka, cienka
I taka dziura do czegoś (pusta w środku)
Progi: ułożone drabinkowo-zacieśniająco, horyzontalnie do osi podłużnej instrumentu, szersze z przodu, węższe z tyłu.
Zagralim:
Podsumowanie: oprócz mnóstwa mankamętów - obok Schectera toto nawet nie stało. Nie warto. Ocena: 4/16.
Ukłony