Jako, ze naleze do osob ktore uwazaja, iz kluczem do sukcesu firmy jest nie lekcewaznie klienta i wychodze z zalozenia, ze klient ma zawsze racje bo w koncu to on placi za produkt i oczekuje dokladnie tego za co placi, wiec zalozylem powyzszy temat w celu ostrzezenia przed firma REK Guitars, potencjalnych poszukiwaczy gitar robionych na zamowienie.
Otoz kilka dni temu moj dobry przyjaciel odebral gitare z Polski z w/w firmy, na instrument czekal 6 miesiecy, ale to nie ma znaczenia jako ze wykonawca od samego poczatku zastrzegal sobie, ze nie lubi byc poganiany, pozniej przez okres letni nie mogl lakierowac gitary z racji duzej wilgotnosci powietrza w Polsce...w koncu wioslo skonczyl i wyslal do Londynu.
Instrument to 7-strunowa gitara, ktora miala byc wykonana dokladnie ze specyfikacja zleceniodawcy.
Wykonawca otrzymal do zamontowania przystawki DiMarzio "Liquid Fire" i "Crunch Lab",jak rowniez most Kahlera z cala instrukcja montazu, malo tego kolega wykonal wlasnorecznie gryf (profil jest praktycznie kopia Music Mana) i wyslal do firmy celem wykonania dokladnie identycznego gryfu. Firma REK uzyla swojego drewna, mianowicie mahon deska z brzoza na topie, gryf to klon falisty, podstrunnica hebanowa, rowniez potencjomtery, przelacznik i klucze.Koszt wykonania uslugi to 4000 zl. Znajomy doplacil na zakup futeralu i za wysylke.
Zanim opisze wykonanie gitary, dodam, ze wioslo po odbiorze trafilo na drugi dzien do londynskiego lutnika, ktory wyregulowal je na tyle, ze wogole mozna na niej grac, i to co pisze ponizej jest diagnoza tego wlasnie lutnika.
No wiec jak duze bylo nasze zdziwienie, gdy po otwarciu futeralu okazalo sie, ze glowka przebila plastik i ulegla uszkodzeniu, wiec instrument po prostu nie zostal zabezpieczony dodatkowo w futerale celem unieruchomienia.
Bierzemy gitare do reki..nie da sie na niej grac, menzura, mostek, struny..wszytko jest kompletnie rozlegurowane, a gitary nie idzie nastroic prawidlowo, blokada trzyma struny, wioslo nastrojone do otwartego e-moll i po 3 minutach gry jest kompletnie roztrojone..kurwa polskie Jolany lepiej stroily, no wiec okazalo sie, ze kat nachylenia gryfu jest nieprawidlowy (zostalo to poprawione przez lutnika), poza tym most Kahlera jest zle zainstalowany, tzn. powienien by wpuszczony nizej w korpus, poniewaz w takim ustawieniu jakim sie znajduje obecnie struny opieraja sie na srubkach regulujacych i wlasnie to ma wplyw na rozstrajanie sie gitary (ci ktorzy znaja Kahlera wiedza pewnie o czym pisze), jedziemy dalej...markery na gryfie sa krzywo nabite,boki podstrunnicy musialy zostaly przeszlifowane ponownie przez lutnika, poniewaz firma REK pozostawila klej na laczeniu podstrunnicy z gryfem.
Pomijajac fakt, ze kolor mial byc tzw. "krwista ciemna czerwien" a wyszedl po prostu czerwony to lakier na korpusie jak i na glowce jest polozony ponizej jakichkolwiek norm, wyglada na to, ze REK do polerowania lakieru uzywa wiertarek z filcem, poniewaz na calej gitarze widac kolka no i lakier jest po prostu zle wypolerowany..gitar a wyglada jakby miala z 5 lat.
Przelacznik przystawek zostal zainstalowany w innym miejscu niz chcial wlasciciel, przystawki sa zle zamontowane...wysok a struna E1 wogole nie pokrywa sie z nadbiegunnkiem z DiMarzio, profil gryfu rowniez nie jest taki jaki mial byc, dolne wyciecie mialo sie zaczynac z 24-tym progiem a jest na 22-im...krotko mowiac jeden wielki koszmar...koreanski e Ibanezy sa wykonane z 5 razy wieksza precyzja i duzo lepszym finiszem..lakier jest po prostu lustro, natomiast REK kompletnie nie ma jakiegokolwiek poczucia estetyki.
Lutnik poprawil kat ustawienia gryfu, pokrecil cos w moscie, przesunal przystawki i na dzien dzisiejszy na gitarze mozna grac i sie nie rozstraja, tyle, ze moj kolega ma juz tego instrumentu tak dosyc, ze trafi prosto na Ebay.
I teraz najbardziej przykra czesc tematu, no wiec po odbiorze od lutnika (zaznaczam, ze bylem z nim zawiesc wioslo jak i odebrac i bylem swiadkiem wszystkich opinii, ktore wyglosil na temat intrumentu), no wiec znajomy napisal maila do firmy REK, wymieniajc wszystkie niedociagniecia, to ze lakier jest zle wypolerowany, ze glowka ulegla uszkodzeniu i ze jest po prostu niezadowolonym klientem i wcale nie liczyl na jakis zwrot pieniedzy czy zadoscuczynienie, po prostu kase przeznaczyl juz i tak na straty, ale napisal firmie swoja opinie jako klienta...i o zgrozo...przytocze tylko niektore zwroty REK-a..., no wiec to ze mostek jest zle ustawiony to wina mosta bo jest "hujowy"..(hmm..most kosztowal 400$ i dla mnie jest calkiem na poziomie), przystawki sa zle ustawione bo tragiczne przystawki sobie znajomy wybral, to ze korpus nie zaczyna sie z 24-progiem to pan z firmy REK napisal cytuje "to jest smiech"...anyway..maila zakonczyl zwrotem, ze jak mu sie gitara nie podoba to mogl sobie samemu zrobic albo kupic z Ameryki bo ponoc tam najlepsze wiosla robia.
Nie znalazlo sie slowo "przepraszam" albo "co moge zrobic, zeby byl pan zadowolonym klientem", czy moze propozycja pokrycia kosztow naprawy glowki albo wypolerowania lakieru...po prostu najkrocej mowiac..maila mozna odebarc tak...zaplaciles to spierdalaj i jak smiesz jeszcze miec pretensje albo byc niezadowolony.
Na koniec dodam, ze kolega ma stac w domu dwa Music Many BFR-y, Ibaneza RG7620, porownywalismy wykonanie i brzmienie i strach postawic na statywie customa z firmy REK obok w/w gitar...po prostu przepasc jest tak wielka, wykonczenie jak i brzmienie..tragedia na calej linii., do tego instrument mial byc "wyscigowy" a jest tak toporny, ze nawet do reki czlowiek nie ma zamiaru go wziac, nie ma przyjemnosci z gry.
Podsumowujac temat, znajomy wystawia wioslo na Ebay i pojdzie za tyle za ile pojdzie...po prostu on nie chce tej gitary widziec, a wlasciciel firmy REK przedstawil siebie jako kompletnego chama i buraka bez kultury, ktory w dodatku wyglasza jakies filozofie przez telefon na temat kladzenia lakieru, estetyki wykonania intrumentu itd., tyle, ze w zaden sposob nie pokrywa sie to z rzeczywistoscia, pomijajac fakt, ze klienta ma po prostu w dupie.
Zalaczam kilka fotek, nie wszytko mozna sfotografowac, ale te najbardziej widoczne niedociagniecia.