Po dwóch latach frilansingu w końcu stabilizacja
W sumie to taka odwrotna historia niż się widuje czasem w nagłówkach artykułów w necie, tzn. rzuciłem podróże aby rozpocząć pracę w korpo.
Po pierwsze gratsy.
Mity z lat 90' na temat korpo świetnie się trzymają. Tymczasem często jest to bezpieczna przystań gdzie możesz sobie zniknąć w systemie i skupić się np. na rodzinie.
Po 1,5 roku rzuciłem korpo bo mnie ta stagnacja denerwowała w sytuacji gdy nie mam jeszcze dzieci.
Mnie natomiast cieszy, że wczoraj oficjalnie powiedzieliśmy właścicielce mieszkania że spadamy z Włoch na dobre, więc zwalniamy tę jej 40m kw. klitę.
Przeprowadzam się do Wrocka, więc publiczne pytanie do lokalsów: w której dzielnicy najlepiej zamieszkać patrząc, że dojazd do centrum mam w dupie, ale nie w dupie w dupie bo czasem chciałbym jednak wyjść na miasto?