Uwaliłem robotę, bo dostałem cynk, że na bezrobociu "są jakieś kursy".
Poszedłem i siadło. Prawo jazdy kat C + kwalifikacja wstępna, reasumując jest zajebiście. Łącznie zaoszczędziłem podliczając wszystkie koszty jakieś 7k + dostałem niedawno stypendium. Poznałem w dodatku fajnych ziomków i na razie tyle, nie ma się co cieszyć do przodu, zobaczy się co będzie później.