Tutaj opisywałem swojego wkurwa, jak to mi się szykuje za dużo pracy (lol, czytając posty MrJ powinienem się cieszyć w chuj), no i chuj wyszedł, bo w tej weekendowej szkole stwierdzili, że mnie jednak nie chcą, bo mam tylko licencjat, a nie magistra. Powinienem się wkurwić... ale chuj z nimi, jakąś taką ulgę czuję, że życie za mnie zdecydowało z czego rezygnować (bo tak to chyba po miesiącu-dwóch biegania jak pojebany bym nie wiedział już jak się nazywam) - a w razie potrzeby zawsze mogę jeszcze jakiś grosz załapać na korkach...