Witam,
Tematy z tym modelem przewijają się co jakiś czas, a że dawno takiego nie widziałem - uzupełnię ten brak swoim nabytkiem.
Długo się zastanawiałem co wybrać na swoją pierwszą siedmiostrunową gitarę; Wymarzyłem sobie Universa (
Ibanez UV7), ale nowy okazał się poza moim zasięgiem, a gdy uzbierałem już odpowiednią ilość gotówki, jakoś nie mogłem trafić na używanego. I traf chciał, że pojawił się
Ibanez RG 7620 w akceptowalnej cenie.
Wcześniej miałem do czynienia z wyścigowymi Ibanezami, czy z serii RG czy Jem, dlatego jako konstrukcja RG7 620 nie był zaskoczeniem. Zaskoczeniem był, rzecz jasna gryf, szeroki jak w basówce i fakt, że jak nie przywalisz w najniższą stronę, to coś fajnego usłyszysz (efekt WOW bardzo silny). Po kilku miesiącach (kiedy nie mogłem się zebrać za zrobienie fotek), gdy efekt WOW już minął, mogę spokojnie napisać, że RG 7620 świetnie się spisał w roli
pierwszej siódemki.
Stockowe przystawki (
DiMarzio Custom 7) pozwalają zagrać w zasadzie wszystko, co na początku przygody z siódemką zagrać się ma ochotę. Nie są to jakieś wyjątkowe, super hiper, przystawki, ale moim zdaniem grają przyzwoicie - co najmniej zadowalająco.
Gryf - jednoczęściowy
Wizard7 jest zadziwiająco przyjazny. Dosyć szybko oswoiłem się z myśleniem o dodatkowej strunie. Możliwości jakie otwiera są ogromne i nie wypada nic innego, jak tylko je (te możliwości) studiować. Niestety, jakoś nie bardzo mam na to czas (to generalnie jedyna wada siedmiostrunowej gitary w moim przypadku).
O desce nie ma co pisać -
korpus serii RG to synonim komfortowej deski. Każdy z pewnością taką przytulał.
Bardzo mi przypadło do gustu
łączenie gryfu z korpusem - ładnie wyokrąglone, ścięty nadmiar deski. Gdy prawie 10 lat temu prosiłem lutnika by zrobił mi coś na kształt tego w moim Ibanez Jem 77 BFP zrobił wielkie oczy. Generalnie - wszyscy mieli mnie za głupiego, ale ja przecież miałem wizję... Przez to (i kolejne udate tamtej gitary) musiałem sprzedać ją za praktycznie 1/4 ceny, ale za marzenia trzeba zapłacić. A dzisiaj, taki sposób montowania deski z gryfem to standard i każdy uważa, że to naturalne. Ech.
Tremolo.
Lo Pro Edge w wydaniu 7 strun. Z jednej strony chciało by się napisać - mostek identyczny jak w normalnej, 6 strunowej gitarze, tylko ma dodatkowe siodełko. Teoretycznie, tak właśnie jest. Jednak naprężenia związane z dodatkową struną i szerokością ich rozstawu sprawiają, że jednak czuje się, że pracuje nieco inaczej. CO by jednak o nim nie pisać - Lo Pro Edge to kapitalny wynalazek dla kogoś, kto podczas gry lubi używać wajchy.
Kilka fotek w miniaturach:
Większe zdjęcia można zobaczyć w galerii jaką przyrządziłem specjalnie dla niej:
galeria zdjęć gitary Ibanez 7620.
Po dłuższym graniu na RG 7620, gdy instrument taki wydaje się już czymś naturalnym, Ibanez JS 1000 sprawia wrażenie dziecinnego instrumentu - jest mniejszy, jest lżejszy i ma taki śmieszny cienki gryfik.
Ibanez RG7620 to zdecydowanie męski instrument.;-)