Autor Wątek: Co was ostatnio zszokowało?  (Przeczytany 1385532 razy)

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 74
to ja tylko uzupełnię
Następnie próbowałem pudełek
Pewnie pudełka pudełkom nierówne. Od ponad roku jem maczfita, mają fajną opcję wybór menu, ale chyba są najdroższą firmą w tej branży. No i prawie nigdy się nie mylą. Chociaż mieli taki miesiąc pod koniec roku, że zaczęli jakieś drobne faile robić, aż pewnego dnia dostałem 3 inne dania niż chicałem, w tym co najmniej dwa z rybą. Nie jem ryb, nienawidzę ryb. Napisałem na czacie, wyraziłem swoje niezadowolenie. Od tamtej pory jest spokój i wszystko chodzi jak w zegarku. Z jakością jedzenia jest róznie, mam wrażenie że trochę rotują osobami za to odpowiedzialnymi, bo to samo danie dwa miesiące później może wyjść znacznie gorzej (ale to jest taki spadek jakości obserwowany na wszystkim przez parę tygodni), żeby potem wrócić do normy.Czasem mnie kusi, żeby spróbować jakiejś innej firmy, ale.. ogólnie to nie mam aż tylu powodów do narzekania, żeby sprawdzać czy gdzieś jest lepiej, skoro może nie być.
Zgadzam się z weekendowym problemem, też to ostatnio u siebie zauważyłem i próbuję jakoś przystopować.

1. Poszedłem do psychologa.
W swoim środowisku widzę, że jest to krępujący temat dla wielu osób i ludzie czują się niezręcznie kiedy o tym mówię, ale to są internety, więc sobie z tym poradzicie :* (...) Ale pokazuje to głównie jakie podejście do psychologów ma "typowy Kowalski". (...) Zmierzam do tego, że zdrowie psychiczne jest równie ważne co zdrowie fizyczne (przecież są w końcu ze sobą ściśle powiązane), a mimo to jest ciągle marginalizowane i mam wrażenie, że w naszej kulturze to jest to tabu.
+ milion
obecne podejście jest niesamowicie szkodliwe, zarówno dla samych zainteresowanych, jak i ich bliskiego otoczenia.

c) Trzymaj się planu kalorycznego. Brzmi jak oczywista oczywistość, ale niekoniecznie jest tak oczywiste w praktyce. Bardzo łatwo popaść w skrajności, tzn. albo się napchać pod korek, albo głodzić. Jeśli mam do zjedzenia 1850 kalorii, w tym zakresy: 55-92g białka, 51-61g tłuszczy, 207-320g węgli (dane z Fitatu ze wczoraj), to tyle jem. Nie więcej, nie mniej, trzymam się tych zakresów. I to jest mega kluczowe, bo przesadzanie w którąkolwiek stronę jest szkodliwe.
Tutaj warto poszerzać wiedzę i na późniejszym etapie dopasowywać proporcje do swoich potrzeb, mając świadomość, że jeżeli coś jest dobre dla jakiegoś randoma z internetu, nie musi być dobre dla mnie. Próbowałem zejść kiedyś z węglami poniżej 40%, czy może nawet 35. Nie że jakieś keto (wtedy nawet nikt o tym nie mówił), tylko pewnie chciałem zrobić miejsce na te 2g białka na kg masy ciała, bo sporo wtedy trenowałem. Ale cały czas byłem senny, miałem problemy z koncentracją, a przy pracy umysłowej jednak fajnie jest mieć mózg pracujący na wysokich obrotach.

f) Pij wodę. Sam mam z tym problem w okresie zimowym i to jest jedyna rzecz, do której się zmuszam, ale mam świadomość jak ważne jest odpowiednie nawodnienie organizmu. Nie możesz wypić dwulitrowej butelki wody? To kupuj wodę butelkowaną po 0,5l. O wiele łatwiej wypić tę samą ilość wody w mniejszych butelkach.
a najlepiej kup bidon/butelkę wielokrotnego użytku z filtrem i oszczędź planecie plastiku. Nie wiem jak fitatu, ale yazio ma opcję przypominania o wodzie, inne apki też, więc zakładam że i tam jest taka opcja.
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Pewnie pudełka pudełkom nierówne. Od ponad roku jem maczfita, mają fajną opcję wybór menu, ale chyba są najdroższą firmą w tej branży. No i prawie nigdy się nie mylą.
Jasne, moje nie było najwyższych lotów, ale było lokalne i względnie tanie (2400kcal za ~1k). Sporo firm z Wrocławia (30km ode mnie) nie bardzo chciało dowozić do Oleśnicy, bo nie mieli tu klientów. Miałem wtedy też lekką awersję do gotowania. Na chwilę obecną chce mi się to robić. No i czynnik ekonomiczny - wolę przeznaczyć kasę na coś innego, bo za koszt jednej 20-dniowej diety spokojnie ogarniam cały miesiąc kalendarzowy jedzenia dla dwóch osób.

Tutaj warto poszerzać wiedzę i na późniejszym etapie dopasowywać proporcje do swoich potrzeb, mając świadomość, że jeżeli coś jest dobre dla jakiegoś randoma z internetu, nie musi być dobre dla mnie.
Jak najbardziej! Ogólnie po wdrożeniu się w dietę można nawet odpuścic sobie wszelkie aplikacje, albo używać ich tylko jako historię posiłków, niekoniecznie kierując się wytycznymi odnośnie kaloryki. Ale z mojego punktu widzenia - totalnego nooba żywieniowego - taka apka jest zbawienna, bo mogę zacząć działać szybko, co IMO jest ważne zwłaszcza na początku redukcji, gdzie każda dodatkowa czynność może być lekko demotywująca
No i dochodzi czynnik "jak działa, to nie ruszam" :D

a najlepiej kup bidon/butelkę wielokrotnego użytku z filtrem i oszczędź planecie plastiku. Nie wiem jak fitatu, ale yazio ma opcję przypominania o wodzie, inne apki też, więc zakładam że i tam jest taka opcja.
Tak, fitatu w wersji premium (40 pln za rok) przypomina o wodzie. Ustawiałem sobie przypominanie, ale zaczęło mnie bardziej wkurwiać :D
Odnośnie plastiku - jasne, to już w ogóle idealne rozwiązanie. Póki co mam jeszcze opory przed wodą nalewaną z kranu, ale i to sobie ułożę w głowie.


Podoba mi się filozofia 70/30.
Czyli jemy w ciągu dnia 70 procent produktów nieprzetworzonych. Wartościowych. A te 30 procent zostawiamy sobie np. na śmieciowe żarcie, które lubimy. Przy czym to w ramach bilansu kalorycznego. Może nie będzie spektakularnych efektów, ale taką dietę można utrzymać na zawsze. A wszystkie inne diety z reguły idą w pizdu.

Nie liczę kalorii. Jak mam ochotę na kebsa jem kebsa. Ale śniadanie mam zawsze takie same. Orzechy plus białko. I kolacje zostawiam z reguły też z uciętymi węglami.
Prawdopodobnie i również do tego dojdę, ale póki co nie robię sobie aż tak dużych przyzwoleń, mając na uwadze swoje dotychczasowe przejscia. Tak jak napisał @excubitor - to co działa na randoma z netu, nie musi działąć na innych. Opisałem swoją drogę, która sprawdziła się u mnie bo w dietach mam za duże doświadczenie (:D) żeby znów popełniać te same błędy.

No i tak jak pisałem - obecnie robię sobie cheat day/cheat meal raz w tygodniu, bo teraz czuję, że mogę. Np. właśnie czekam na dostawę kebsika z frytkami :D
B ( o ) ( o ) B S

Offline Sphincter

  • Gaduła
  • Wiadomości: 139
Zaraz wszystko na spokojnie poczytam, bo tymczasem wróciłem, 7 stopni, wiatr 40km/h i da się, także nie ma co czekać :)

( Obraz usunięty.)

Właśnie muszę zweryfikować plany zakupu głębokich obręczy, by mnie dziś wiatr wywalił jak nic ;)



Ja polecam 38mm. Takie uniwersalne, a z bocznym wiatrem nie miałem problemów.

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
Tak właśnie max do 50mm będę celował :)

ED: ej, 32mm to ja już mam :)
« Ostatnia zmiana: 21 Mar, 2021, 20:51:24 wysłana przez wuj Bat »
Paczki z głów!

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Zaraz wszystko na spokojnie poczytam, bo tymczasem wróciłem, 7 stopni, wiatr 40km/h i da się, także nie ma co czekać :)

( Obraz usunięty.)

Właśnie muszę zweryfikować plany zakupu głębokich obręczy, by mnie dziś wiatr wywalił jak nic ;)

Jutro jadę z rowerem na przegląd i przygotowanie do sezonu, przekonałeś mnie Baciu :*
B ( o ) ( o ) B S

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 74
Jasne, moje nie było najwyższych lotów, ale było lokalne i względnie tanie (2400kcal za ~1k). Sporo firm z Wrocławia (30km ode mnie) nie bardzo chciało dowozić do Oleśnicy, bo nie mieli tu klientów. Miałem wtedy też lekką awersję do gotowania. Na chwilę obecną chce mi się to robić. No i czynnik ekonomiczny - wolę przeznaczyć kasę na coś innego, bo za koszt jednej 20-dniowej diety spokojnie ogarniam cały miesiąc kalendarzowy jedzenia dla dwóch osób.
No tak, mieszkanie na zadupiu (czyt. cokolwiek poza granicami miasta) znacznie ogranicza możliwości dowozu żarcia, szczególnie z tych największych, ogólnopolskich pudełkowni.
Wiesz, ja to też skalkulowałem pod kątem poświęcanego czasu. Zakupy kilka razy w tygodniu, bo jakieś świeże warzywa itp, ~godzina dziennie w kuchni na przygotowywanie posiłków, zmywanie itp. Kuchnia za mała na zmywarkę, nawet jeżeli przygotowuję śniadanie na następny dzień w trakcie np. gotowania kaszy, to i tak w skali miesiąca wychodziło właśnie koło godziny dziennie. Przemnożyłem to sobie przez moją stawkę godzinową i stwierdziłem, że mój czas wolny jest i tak wart znacznie więcej, a dzięki temu znalazłem czas na granie i naukę włoskiego.
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Jasne, moje nie było najwyższych lotów, ale było lokalne i względnie tanie (2400kcal za ~1k). Sporo firm z Wrocławia (30km ode mnie) nie bardzo chciało dowozić do Oleśnicy, bo nie mieli tu klientów. Miałem wtedy też lekką awersję do gotowania. Na chwilę obecną chce mi się to robić. No i czynnik ekonomiczny - wolę przeznaczyć kasę na coś innego, bo za koszt jednej 20-dniowej diety spokojnie ogarniam cały miesiąc kalendarzowy jedzenia dla dwóch osób.
No tak, mieszkanie na zadupiu (czyt. cokolwiek poza granicami miasta) znacznie ogranicza możliwości dowozu żarcia, szczególnie z tych największych, ogólnopolskich pudełkowni.
Wiesz, ja to też skalkulowałem pod kątem poświęcanego czasu. Zakupy kilka razy w tygodniu, bo jakieś świeże warzywa itp, ~godzina dziennie w kuchni na przygotowywanie posiłków, zmywanie itp. Kuchnia za mała na zmywarkę, nawet jeżeli przygotowuję śniadanie na następny dzień w trakcie np. gotowania kaszy, to i tak w skali miesiąca wychodziło właśnie koło godziny dziennie. Przemnożyłem to sobie przez moją stawkę godzinową i stwierdziłem, że mój czas wolny jest i tak wart znacznie więcej, a dzięki temu znalazłem czas na granie i naukę włoskiego.

Pewnie, też to kalkulowałem, stąd decyzja o pudełkach, bo wyliczałem czas i dodatkowe koszty za droższe produkty - warzywa kupuję w warzywniaku pod domem, bo nie tracę więcej niż 5 minut, a są zawsze świeże i jest mi znane pochodzenie. Cześć rzeczy zamawiam też z kooperatyw spożywczych, bezpośrednio od rolników, którzy mają certyfikaty. Tutaj utrata czasu równoważy mniejszy koszt. Ale zaczęło mi brakować gotowania i robienia jedzenia "po swojemu". Czas gotowania, zmywania i sprzątania spędzam z żoną, więc całe sprzątanie zmienia się wtedy w czynność dodatkową do rozmów, a to jest fajna forma spędzania razem czasu :) Nie rozliczam tego jako stawka godzinowa, bo to jest czas wolny, sprzątanie w czasie wolnym może być po prostu fajne jak się to robi we dwoje.

No i ciesze się, że to napisałeś, bo już dostałem zarzut że jestem jebnięty, jak przedstawiłem swoje kalkulacje kumplowi :D A w rzeczywistości niektórzy po prostu tak mają
B ( o ) ( o ) B S

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 74
do usług :)
ja swoje wyliczenia robiłem jak żona była na pierwszym roku medycyny, gdzie życie często wyglądało tak, że do ~23 siedziała w ksiażkach, po czym szła spać na kilka godzin, żeby od 5 znowu się uczyć przed zajęciami i wyszarpanie 15minut, żeby razem poleżeć i porozmawiać było wystarczająco dużym osiągnięciem. Teraz, na trzecim roku, wygląda jakby miała cały czas wolne, chociaż przez zarazę wykłady online potrafią się kończyć i o 22. W każdym razie przez te prawie dwa lata pudełek okazało się, że mam czas pograć parę razy w tygodniu na gitarze, umówić się na sesję jakiegoś rpga z ludźmi, poczytać książki, czy zapisać na lekcje języka.
A jeśli chodzi o jakość jedzenia - wcześniej moja dieta skupiała się na kaszy z mięsem i warzywem, głównie brokułem, bo najszybciej. Teraz to mam luksusy, codziennie coś innego, popróbowałem wielu różnych rzeczy, na które sam bym się nie zdecydował.

Dla mnie sprzątanie to czas na podcasty, ale jak będzie mnie stać na zatrudnienie pani Swietłany, to nie będę się długo zastanawiał, wolę mieć czas na ekstra spacer. Kwestia priorytetów w życiu i form wspólnego spędzania czasu z drugą połówką :)
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."

Offline Chomick

  • Pr0
  • Wiadomości: 573
Wszystko jest kombinacją priorytetów i znajdywania bezproduktywnie spędzonych "luk"  w czasie. U nas zmywarka wiele zmieniła w kwestii czasu. Samo przygotowanie obiadu nie jest o tyle problemem, bo w tym samym czasie druga osoba musi i tak wyprowadzić psa. Zaś sprzątanie to czas na E-booki jeżeli brakuje czasu na przeczytanie książki.  W zasadzie każdy musi patrzyć jak w swoim układzie dnia może coś usprawnić bo to co wyżej napisałem może w ogóle u kogoś nie działać.

Offline niedziak

  • The Dark Lord
  • Pr0
  • Wiadomości: 2 034
Ja mam proste rozwiązanie na brak czasu- amfetamina ;D
Jeżeli jesteś w czymś dobry to nie rób tego za darmo.

Offline spacelord7

  • Pr0
  • Wiadomości: 768
Ja mam proste rozwiązanie na brak czasu- amfetamina ;D
na odchudzanie też spoko ;D

Mi bardziej niż treningi pomogło na nadmiarową masę robienie mi jedzenie przez żonę. Jak nie kupuję ani nie robię sobie sam, tylko jem to co dadzą, to od razu jest zdrowiej i mniej :3

Offline Orange

  • Moderator Giełdy
  • Wiadomości: 1 021
  • Loża Szyderców
Ja mam proste rozwiązanie na brak czasu- amfetamina ;D

Biere!!!! Kazda ilosc!!!

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
Chwal się kurła jeszcze bardziej. Lata w UK odciskają piętno, co-nie? :D

Poczytałem w końcu założenia i pamiętnik Hesusa i to jest piękna sprawa.
@gz-s - SZANUJĘ, szczególnie za punkt pierwszy. Ja tylko poszłem raz, żeby uniknąć wojska ;) (millenials cringe dunno lol)
Paczki z głów!

Offline Chomick

  • Pr0
  • Wiadomości: 573
Jestem za dużą cebulą żeby dawać komuś hajs za siedzenie i pierdolenie (parafrazując Adasia Miałczyńskiego "jak ktoś nie napierdala od 7 do 15 datownikiem w listy na poczcie to jest w moim mniemaniu nierobem"  :P) - sam się leczę przy pomocy internetów  ;D i efekty widać....

A tak na poważnie kiedyś zrzuciłem 19 kg po szkole średniej. Niestety zbyt mocnymi głodówkami. Tempo było szybkie (najpierw 10 kg w 3 miesiące a potem kolejne w jakieś 4) ale efekcie razem z tłuszczem spaliłem tez mięśnie i byłem słaby jak dziecko. Nie to było największym problemem. Spalając mięsnie spaliłem te okalające kręgosłup a że ten miałem osłabiony przez różne sokoliozy, lordozy i inne pokurwienia zaczęło mnie tak napierdalać w plecach, że w kulminacyjnym momencie musiałem kilka razy dziennie się kłaść poleżeć. Odbyłem kilka wizyt u różnych lekarzy i wszędzie usłyszałem to samo - pływać. Tylko tym udało się to naprawić. Choć i tak potem przez kilka lat jak miałem jakiekolwiek wachnięcia wagi (nie ważne czy w górę czy w dół) plecy mnie napierdalały bo kręgosłup musiał się przystosować do nowego obciążenia. Cały czas musiałem się ograniczać, uważać co i ile jem, często chodziłem niedojedzony do tego stopnia że do dziś jestem dość odporny na głód (potrafię się wyłączyć i go zignorować). W końcu to olałem i oczywiście przytyłem tylko  co ciekawe, mimo że ważę prawie tyle samo co w szkole średniej to nie wyglądam tak grubo jak w szkole średniej (klasa maturalna). Widzę to po innym obwodzie w pasie i innym rozmiarze bluzek, kurtek, koszul itp. które noszę.  Chyba po prostu po tych latach głodzenia się pozostał trochę zmniejszony żołądek, mniejszy apetyt i mniejsze odczuwanie głodu i nigdy tak naprawdę nie przytyłem aż do tego poziomu z klasy maturalnej mimo wskazań wagi - pewnie tylko część nadwyżki jest tłuszczem a reszta to masa mięśniowa, która przybyła z czasem, bo patrząc na stare i obecne zdjęcia inaczej nie potrafię tego wyjaśnić.

« Ostatnia zmiana: 25 Mar, 2021, 11:24:27 wysłana przez Chomick »

Offline aciek_l

  • Pr0
  • Wiadomości: 605
A ja po 3 latach wróciłem do wagi ponad 80kg. Tylko idę od dołu. ;p

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
Jestem za dużą cebulą żeby dawać komuś hajs za siedzenie i pierdolenie (parafrazując Adasia Miałczyńskiego "jak ktoś nie napierdala od 7 do 15 datownikiem w listy na poczcie to jest w moim mniemaniu nierobem"  :P)

No, to pokumaj, że ja, Chuj Stary, skumałem użyteczność życiowo jutuberozy, pacz tutaj na dochód dzienny:



(polecam kanała)
Paczki z głów!

Offline Chomick

  • Pr0
  • Wiadomości: 573
Jestem za dużą cebulą żeby dawać komuś hajs za siedzenie i pierdolenie (parafrazując Adasia Miałczyńskiego "jak ktoś nie napierdala od 7 do 15 datownikiem w listy na poczcie to jest w moim mniemaniu nierobem"  :P)

No, to pokumaj, że ja, Chuj Stary, skumałem użyteczność życiowo jutuberozy, pacz tutaj na dochód dzienny:



(polecam kanała)

To nie jest takie proste - ciężko jest się teraz wbić przy tak nasyconym rynku. Najwięcej mają Ci co wcześnie zaczęli i ugruntowali swoją pozycję. A zaczynać teraz od zera ? Good luck, musisz znaleźć jakąś niszę dla siebie, wyróżnić się, pomysł na siebie, a tego jest tak dużo, że trudno coś wymyśleć. Produkcja filmów też kosztuje - na pewnym etapie już zatrudniasz kogoś do edycji i "zdjęć" bo nie wyrabiasz czasowo, umiejętnościowo i na sprzęt do "kręcenia".  Rozważałem ta opcję i jak się zagłębiłem wolę jednak moją normlaną robotę.

Offline sharpi

  • Pr0
  • Wiadomości: 571
  • A można na kreskę?
Najnowszy album Evanescence.... kurde dobry jest. Poprzedni był strasznie nijaki. Ta nowa gitarzystka kurde daje rade ;)

Tak wiem - wy macie swoje meszuggii itd ale dla mnie do juz po prostu troche za mocne, z kolei AaL czy inne gryfozapierdalacze z połamanym rytmem strasznie mnie nużą, metalcore dla mnie brzmi jakby wszystko było robione na jedno kopyto i ciężko mi wskazać jeden konkretny utwór tak by sie wyróżniał i zapadał w pamięć troche bardziej, wiec częściej gościł na spotify gary moore czy bb king, albo i jakieś totalnie irlandzko-folkowe klimaty :)

Mimo to ... kurde przełom 2020/2021 dobry jest :
Static X wypusciło kolejny album - całkiem niezły, ale i tak Shadow Zone dla mnie to #1
SOAD dał nowe utwory
Tutaj Evanescence wyszło z naprawde fajnym materiałem
Within Temptation nadal kombinuje jak koń pod góre, ale ostatni utwór zapalił płomyk nadziei że to nie będzie kolejny paszczur jak hydra czy the unforgiven
Wylało się też sporo utworów które troche wracają do numetalowego grania jak w latach 2000
Jestem zadowolony znowu mam co słuchać ;)
« Ostatnia zmiana: 27 Mar, 2021, 18:39:36 wysłana przez sharpi »
"Tępi ludzie są jak tępe noże - krzywdy nie zrobią ale jak wkurwiają" - Anonim

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
Fahrenheit pochodził z... Gdańska :o
Paczki z głów!

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
Z okazji świąt oraz kumulacji tuszowania pedofilii w kościele oraz wypłynięcia sprawy ks. Rafała Cudoka, niestety natrafiłem na wiele wiele nienawistnych komentarzy "prawdziwych Polaków". Oczywiście profilowe z "Pamiętamy", błędy, ubogie słownictwo, wyzwiska, przekleństwa. Niestety pisze tak coraz więcej coraz więcej młodych osób, nie jakichś dewotów... Jestem zszokowany jak idzie coraz głębiej ten rak.
Druga sprawa to jak KOMPLETNIE ci ludzie nie mają pojęcia, w co NIBY wierzą i co na ten temat mówi Biblia, a nawet jakie są przepisy samego KK... Nie dziwię się, że KK zakazywał wręcz czytania Pisma, prześladował takich ludzi, a nawet w XVIIw. ogłosił, że samodzielne czytanie jest inspirowane przez diabła (1634 synod katolicki w Warszawie, zatwierdzone przez ówczesnego papieża). Dziś czytam jakiegoś "patryjotę", że nie ma czegoś takiego jak realna apostazja, to tylko papierek i jak jesteś ochrzczony, to jesteś i koniec! Ten przynajmniej nie bluzgał.
Paczki z głów!

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 74
no ale generalnie tak jest, według kościoła. Tzn nie możesz się wypisać (zmusić do wykreślenia z ksiąg i zaprzestania przetwarzania danych osobowych), a apostazja to taka pierdółka, którą możesz później odpokutować jak się rozmyślisz.
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."

Offline mwczesniak

  • Gaduła
  • Wiadomości: 161
@wuj Bat
Bez odniesienia do głównego tematu Twego posta, ale niestety w ostatnim czasie nasiliło się (a przynajmniej zaczęło mnie bardzo mocno razić w oczy), że praktycznie pod każdym artykułem czy to nawiązującym do gospodarki, religii, wyborów, sądów, itd. pojawiają się wpisy ewidentnie tworzone przez fabryki trolli. W gruncie rzeczy, to nie wiesz czy piszą to "prawdziwi Polacy", "sebixy wyklęte" czy właśnie tacy naganiacze dostający 60 groszy za wpis, a to, że słownictwo jest ubogie czy też wulgarne może być robione specjalnie dla kamuflażu. Próbuję sobie przypomnieć temat filmiku na YT jaki oglądałem gdzieś z dwa tygodnie temu, bo jak zacząłem czytać komentarze, to aż się za głowę złapałem.

Offline theremin

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 866
  • wyindywidualizowany z rozentuzjazmowanego tłumu
no ale generalnie tak jest, według kościoła. Tzn nie możesz się wypisać (zmusić do wykreślenia z ksiąg i zaprzestania przetwarzania danych osobowych), a apostazja to taka pierdółka, którą możesz później odpokutować jak się rozmyślisz.

 Może lepiej zamiast apostazji postarać się o ekskomunikę?
4string

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 771
...pojawiają się wpisy ewidentnie tworzone przez fabryki trolli...

Ale wtedy w jakim celu?

no ale generalnie tak jest, według kościoła. Tzn nie możesz się wypisać (zmusić do wykreślenia z ksiąg i zaprzestania przetwarzania danych osobowych)
Właśnie czytam, że tak faktycznie jest i jest to bardzo krytykowane i są działania w tej sprawie.
Paczki z głów!

Offline excubitor

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 74
theremin, przecież to prawie to samo, tzn apostazja jest de facto ekskomuniką na własne życzenie. Wątpię, żeby to się jakoś różniło od ekskomuniki, dajmy na to, za spalenie starego kościoła klepkowego podczas biegania z pochodnią po lesie. Kościół zakłada, że kiedyś możesz wyrazić żal za grzechy, odpokutować i cośtam, zbłąkana owieczka i te sprawy. Nie dopuszcza natomiast "unieważnienia chrztu", jako nierozerwalnego przymierza. Dziwne, skoro można stwierdzić nieważność ślubu, a to też sakrament. Ale tłumaczy się to jakimś fikołkiem, którego nie jestem w stanie pojąć. Nie zapisywałem się, nie wyrażałem zgody, a nawet po mojej śmierci będą mnie uważać za członka organizacji.
Co również ma wpływ na statystyki przekazywane przez kościół do GUS, podają liczbę ochrzczonych. Ot, taki trik dla podbicia statystyk. Dzięki temu liczba katolików będzie stale utrzymywać się na wysokim poziomie, dopóki ludzie będą chrzcić dzieci, w szczególności niemowlaki.

Bat, działania mogą być, ale odpowiedź brzmi "nie da się, sprzeczne z doktryną". Mają silną pozycję, więc zmuszenie ich przy użyciu prawa świeckiego będzie samobójstwem politycznym. Potrzeba pokoleń, żeby stopniowo zaszła zmiana.
"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem."