Skoro się tutaj zastanawiamy nad tym, kto i dlaczego jest w sejmie, to warto zwrócić uwagę na to, że tak, mamy przypadki osób, które są w sejmie bo są homo/trans, ale jak by się zastanowić czemu cała reszta tam jest, to nie wiem, czy ręce jeszcze bardziej opadają. Bo z naszą ordynacją wyborczą, w tym towarzystwie wzajemnej adoracji, to znaczna część posłów (większość?) jest w sejmie dlatego, że lepiej lizała dupę przełożonym w strukturach partyjnych i szybciej wyzbywała się własnego zdania, dzięki czemu dostali wysokie miejsca na liście. Tacy ludzie znacznie bardziej działają mi na nerwy niż grodzka/biedroń. Notabene gdzieś nawet czytałem, że grodzka należy do najbardziej pracowitych posłów, ale nie sprawdzałem tego więc nie wiem czy to prawda.
W każdym razie tak długo, jak ordynacja nie zapewni politycznej odpowiedzialności poszczególnych osób - a nie partii - za kadencję, tak długo polityka pozostanie takim bagnem. Moim zdaniem bardzo dużo zmieniłoby wprowadzenie kilku mandatowych okręgów wyborczych, w których głosowałoby się na poszczególne osoby, a nie na partię jak teraz. No ale to temat na długą rozmowę przy wódce.
