Z tego co widze kilka postow wyzej to Sylkis lubi jak rodzina Harbingera ginie Zlo w najczystszej postaci :zlo:
To ja tylko dodam ze moja rodzina tez walczyla w kilku wojnach, tylko po stronie przeciwnych racji. Tylko co z tego skoro nie o tym temat
Raczej nie chodziło mi o to, że lubię jak jego rodzina ginie, a o to przytaknięcie mu
Ludzie ginęli za flagę, za hymn itp. Niekiedy bezpośrednio one potrafiły być przyczyną śmierci z ręki najeźdźcy. Ale nie można tego traktować zbyt dosłownie - oni tak naprawdę ginęli za wszystko to, co one symbolizują, włącznie z wolnością narodu.
Tak więc IMO nie można traktować tego dosłownie w kategoriach szacunku dla kawałka materiału, czy kilku słów i melodii, ale szacunku dla tego wszystkiego, co one symbolizują - nie nie oddając szacunku fladze, czy hymnowi w pewnym aspekcie nie oddajesz szacunku narodowi (ludziom) i wartościom przezeń symbolizowanych.
Rozumiem rozgraniczenie między symbolem, a rzeczywistym człowiekiem i zgadzam się z tym, że szanując symbol nie można zapominać o szacunku dla samego człowieka. Jednak wciąż szacunek dla symbolu, zwłaszcza takiego, który obejmuje również i ciebie (jako polaka), jest ważny, bo inaczej w pewnym sensie znieważasz samego siebie, a przynajmniej pewien aspekt swojej tożsamości.
I szokujące jest dla mnie, jak różni prawicowcy potrafią pierdolić o szacunku dla symboli, narodu, często religii (tego to już zwłaszcza), jednocześnie nie dość, że znieważając innych ludzi, to również poniewierając owe "bronione" przez nich symbole (nawet te religijne, raczej nikomu nie umknęła np akcja z krzyżem pod pałacem prezydenckim, nie?), a przypierdalają się do tych, którzy tego nie robią.
ED: BTW, rozumiem też rozumowanie Caina i Frantica i zgadzam się z tym, że co oni opisują jest w patriotyzmie najważniejsze, czyli LUDZIE i czyny wobec i dla nich, jednak wciąż uważam, że o symbolach nie należy zapominać - tylko fakt, że też bez fanatyzmu, wszystkim powinno rządzić zrozumienie i zdrowy rozsądek.