Yo, yo, ziomeni! Różnica będzie słyszalna tylko w zależności od tego, jaki sound generuje głośnik himself. Przy standardowym umieszczeniu majka całkowicie pomijalna staje się akustyka otoczenia, a i to, co generuje obudowa paki maleje wraz ze zmniejszaniem odległości od membrany/kopułki. Równie dobrze można zastanawiać się nad różnicami pomiędzy generowanym brzmieniem poszczególnych głośników w kolumnie ściętej. (Nawet Cavalera sra na to, IRA też - za pakami majk zbierał z combo - co nie, Mery?)
Fasol - odpowiadając wprost: różnica będzie pomijalnie mała. Na tyle, że szkoda zawracać sobie dupę. Przy najbliższej okazji przyjedźcie na koncert 30minut wcześniej i zrób porównanie. Dużo więcej spierdoli akustyk jedną gałką mid
Na Rocku w Starym Kinie jedna z kapel grała na zestawie, który można tu uznać za referencję: takie same paki, tylko jedna 212, druga 412. Na przodach - za wuja nie odróżnialne. Przecież jak jest głośno - mało co jest rozróżnialne, czasem nie słychać, że masz dileya na solówce...
Innym razem graliśmy na koszalińskiej Generacji, też jeden z nas na pace 212 - wg akustyka - bez różnicy, czy też lepiej: różnica pomijalnie mała.
A ostatnio zagraliśmy w ogóle bez jednego gitarzysty (atak nerek
), był Mondo i stwierdził, że nie było można tego odczuć, że czegoś brakuje. Ja tam się więc takimi rzeczami nie zaprzątam.
A W OGÓLE
, to czasem kompletnie nie wiadomo co kapela gra, taka jest akustyka/akustyk/akustyczka/akuszerka. Do tego inne ciśnienie, temperatura, ilość osób, zadymienie, samopoczucie, stopień najebania, wypróżnienia, zmęczenie po pracy/nauce, jak się układa z babą, czy obok moszuje interesująca Cię laska, czy jesteś po czy przed dymaniem/wypłatą/odrobaczaniem, ilość woskowiny w małzowiznach
- ma taki sam, a śmiem twierdzić, że większy wpływ na całość.
No chyba - że przestawiasz się na kameralne występy a capella (nawet death metalowe), w profesjonalnie akustycznie zaadaptowanych pomieszczeniach - tam możesz się zacząć martwić.