Ostatnio oglądane filmy

[terrormuzik]

to ja może coś starszego wrzucę
The Rock (1996)

Zajebisty film. Znaczy amerykański bardzo i w ogóle (od początku było wiadomo jak się skończy), muzyka taka sama jak w połowie amerykańskich filmów o ratowaniu świata, ale ogląda się fajnie. Może dlatego że lubię Cage'a, moja ocena to
8/10

[Tolein]

A oglądałeś to na dniach w telewizji...
No proszę cię, przecież to chłam jakich mało, a ty dajesz 8/10.
Rozumiem, na wieczór z kumplami przy piwie się nada, ale panowie SZ i klatka to już tacy ograni aktorzy, że żygać się chce, a fabuła się nawet nie nadaje do drukowania na papierze toaletowym. Tak niewiele ponad kaszanka zone.
No weź, nawet ten plakat mnie rozpierdala....

[terrormuzik]

lubię filmy o tematyce więziennej, a ten film można w jakimśtam stopniu podciągnąć pod ten temat. Cage jest zajebistym aktorem i po prostu lubię oglądać filmy z nim. I po raz kolejny wracamy do wniosku że to moja subietywna ocena filmu . i nie oglądałem w telewizji

ed:
galerianki
dopiero niedawno udało mi się oglądnąć. film całkiem spoko, chociaż tak od połowy wszystko się zaczyna pierdolić i jakiś dziwnie przytłaczający, tak przynajmniej ja go odebrałem. Muzyka.. bez rewelacji, ale do tego filmu chyba byłby problem żeby dopasować coś innego, chociaż wkurwiający strasznie głos wokalisty który śpiewa chyba przez nos. Po filmie spodziewałem się nieco więcej.
6/10

[Tolein]

poza kwestią subiektywnej oceny, pozostaje jeszcze kwestia skali. nie mam oczywiście prawa niczego Ci narzucać, ale dla mnie 8/10 to jest już coś na prawdę wartego polecenia. coś dobrego. jasne, nie zabraniam Ci mieć własnego zdania, nie dyskutuję z Twoimi gustami. tylko zapytaj sam siebie, czy każdemu byś to polecił.

galerianki - oglądałeś film, czy etiudę?

[terrormuzik]

nie zabraniam Ci mieć własnego zdania

thank god

całość

[Leon]

No i stało się - byłem w IMAXie po raz pierwszy. Znaczy oglądałem Avatara. I jako film to mi się podoba całkiem całkiem. ale że jestem okopanym w literaturze sukinsynem to uważam że Cameron przeczytał jeden cykl Franka Herberta z którego zerżnął świat (nazwa, nieprzyjazne środowisko, koncepcja jedności mieszkańców z ogólnogatunkową świadomością planety, u Herberta nomen omen Avata , jeden gość co to chce zrównać z ziemią i jeden co to się włącza w tą sieć) oraz obejrzał POCAHONTAS (no kurwa, cała główna historia to Pocahontas, w połowie filmu miałem ochotę odśpiewać Virgina Company ). Czyli w sumie nic nowego fabularnie, chociaż na tyle zręcznie sklecone że jakoś się to wciągało bez większych zgrzytów. Więc jakieś tak 6/10 dostanie w mojej ultraintelektualist ycznej skali

[terrormuzik]

a ja jako że miałem się uczyć na egzamin (..) oglądnąłem sobie
Escape from Alcatraz

podobał mi się film, czuć klimat, ostatnie 40 minut trzyma w napięciu jak cholera. I najlepsze w tym filmie i bardzo mi brakuje tego w większości ekranizacji- do samego końca nie wiadomo czy uda im się spieprzyć, czy im się nie uda. Bez tego nie da się utrzymać widza w niepewności..

Nie mogę sobie przypomnieć tytułu, ale był jakiś taki film gdzie na początku gość umiera na krześle elektrycznym, a zaraz po tym jest retrospekcja i film jest o tym że próbuje uciec z więzienia (pamięta ktoś?). bez sensu oglądać film wiedząc że gościowi się uda..

9/10

[lord_awesomeguy]

Deja Vu (2006)
http://www.imdb.com/title/tt0453467/

Kompletnie nie porwał mnie ten film Do tego fabuła okropnie trywialna (choć tego można było się spodziewać). Nic nie zapadło mi w pamięci prócz muzyki Gregsona-Williamsa (za co daję +1 ). Werdykt: 4/10.

= 

[Tolein]

Kompletnie nie porwał mnie ten film Do tego fabuła okropnie trywialna (choć tego można było się spodziewać). Nic nie zapadło mi w pamięci prócz muzyki Gregsona-Williamsa (za co daję +1 ). Werdykt: 4/10.

Dobrze że mówisz, bo planowałem już ściągać. To chyba jest w top ten minionej dekady?

Nie mogę sobie przypomnieć tytułu, ale był jakiś taki film gdzie na początku gość umiera na krześle elektrycznym, a zaraz po tym jest retrospekcja i film jest o tym że próbuje uciec z więzienia (pamięta ktoś?). bez sensu oglądać film wiedząc że gościowi się uda..

parę było takich filmów, z krzesłem i retrospekcjami, poczynając od Kruka, a na Terminatorze kończąc...
poza tym - men, jakoś star łorsy zaczęli kręcić od środka i ludzie chodzili patrzeć jak to wszystko się wydarzyło w częściach 1-3.

Edit:
Oglądałem przed chwilą Swiming with Sharks.
Spacey jak zwykle świetny, ale jakoś mnie ten film nie porwał. Tzn. dobry był i na pewno warto obejrzeć, ale kurde jakoś tak... no czuję spory niedosyt i bardzo imo historia chujowa niestety. Nie wiem co ten film miał mi powiedzieć, że twój szef jest chujowy, i co z tego, ma do tego pełne prawo, czy też może że twój szef jest chujowy, ale ty nic z tym nie możesz zrobić... nie wiem, nie łapię chyba... albo może "szołbiznes jest do bani". Może spróbuję jeszcze raz obejrzeć i coś zrozumiem.
Niemniej jednak, mimo że nie w HD (kończy mi się niestety miejsce na dysku to dał jakoś radę, no i nieśmiertelny Spacey.
6/10

No ale i tak to nieźle, bo wcześniej próbowałem obejrzeć film pt. Amelia (nie mylić z Le Fabuleux Destin d'Amelie Poulain) i wyłączyłem go po 15 minutach. Raz że ta babka jakaś taka odpychająca, dwa że kompletnie nic się nie wydarzyło, co miałoby mnie zachęcić do obejrzenia tego, trzy że już zasypiałem. No i żeby nie było dość źle, tylko jeszcze gorzej, trafił mi się screener.
PADAKA!

Btw. po raz pierwszy w życiu zacząłem oglądać x-files...

[terrormuzik]

parę było takich filmów, z krzesłem i retrospekcjami

wiem że było ich dużo, ale chodzi mi o jeden konkretny w którym te retrospekcja była zrobiona całkiem z dupy, jakby ktoś chciał na siłę skopiować Tarantino, przez to od początku było wiadomo jak się film skończy.. Gość ucieka przed policją i widz wie że go złapią i wsadzą na krzesło.. Jak sobie przypomną wrzucę tytuł.

[zerodead]

e tam, to świadomy zabieg dający ciekawą perspektywę - ty, widz, wiesz, on, bohater nie wie. to wywołuje zupełnie inne emocje i zupełnie gdzie indziej stawia środek ciężkości. co, dead man walking jest bez sensu bo wiadomo że zginie? chodzi o to co po drodze, a nie o cel...zresztą milion jest takich filmów...i nie są bynajmniej bez sensu.

[terrormuzik]

zgadzam się, o ile taki jest zamysł reżysera, a w filmie który mam na myśli autor po prostu zepsuł film tą retrospekcją. Żałuję że nie pamiętam tytułu..

[zerodead]

co do It Might Get Loud - bardzo fajny. Bez jakiś megaciekawostek, a samo spotkanie trzech panów wyszło nieco sztywno, ale ogląda się z zainteresowaniem. No i ciepły taki jakis jest. Pisaliście, że Edge nie pasuje, a ja nie wiem o co chodzi bo moimz zdaniem pasuje i to bardzo: jest na tyle blisko, że jeszcze może się z nimi pokazać, a na tyle daleko, że jest wyraźnie inny, ma BARDZO charakterystyczny styl (wyobrażacie sobie np. Petrucciego albo Vaia tam? ;-) he he). Pozatym, każdy z trzech panów robi(ł) numery, że ciary przechodzą. W sumie White najmniej mi znany, ale takiego kopa mają te jego rzeczy, że hej.

Dla gitarzystów klepiących wprawki 20h na dobę film może nie obowiązkowy, ale dla "songwriterów" wydaje mi się że już tak - bardzo inspirujący, mimo że zupełnie nie wyczerpujący formuły (a wrecz ledwie ją liznąwszy ;-)).

Jack White moim idolem - mówi i robi dokładnie to o co chodzi mi w muzyce (a przynajmniej jednemu z moich muzycznych biegunów ;-)).

[mondomg]

Nie obraź się, ale właśnie sądziłem, że Jacka White'a znasz najlepiej The White Stripes? The Raconteurs? Czy masz na myśli znanie go jako osobę?

[wuj Bat]

( Obraz usunięty.)
Prestiż.
Film o dwóch rywalizujących iluzjonistach.
Porył mi łeb konkretnie.
Świetny film polecam.
10/10

Yo, yo, w sobotę leciał w tv i przez te Twoje nachalne nagabywania pomyślałem: "a, obejrzę, w razie czego, jak zmarnuję 2h życia, to do Rzeszowa nie jest aż tak daleko..."
Ale film naprawdę ciekawy, tak w porywach do 8/10 w skali bezwzględnej.

[Tolein]

Nie wiedziałem Wuju, że Ty taki bezwzględny jesteś...

[wuj Bat]

Nie wiedziałem Wuju, że Ty taki bezwzględny jesteś...

Nie, mam po prostu takie debety czasowe, że aż mi oczki trzeszczą

M.in. dlatego za czwartym podejściem, a i tak z trzema przerwami (Szymonio...) obejrzeliśmy z Żoną wczoraj "HURT LOCKER" Faktycznie Se7en: zajebiiistyyy! Polecam! Kobiece podejście do tematu wojny, trochę gdzieś czułem "Full Metal Jacket". Świetne zdjęcia.

[zerodead]

Nie obraź się, ale właśnie sądziłem, że Jacka White'a znasz najlepiej The White Stripes? The Raconteurs? Czy masz na myśli znanie go jako osobę?

znam white stripes i raconteurs ale bardzo pobieżnie. po parę numerów wręcz...podobało mi się, nie powiem, ale po tym co usłyszałem w filmie jestem zakochany :-)

a czemu myślałeś że jego znam najlepiej? ;-) bo się nie czeszę? ;-D

najlepiej znam page'a. nawet ze dwa numery grać umiem.

[mondomg]

a czemu myślałeś że jego znam najlepiej? ;-) bo się nie czeszę? ;-D

W sumie, przejrzałem ponownie waszą galerię na cinemon.pl i parę podobieństw na pewno bym znalazł z przypadkowymi fotami White'a. Ale i tak do tego



jeszcze Ci daleko

[terrormuzik]

odświeżyłem sobie ostatnio 2 pozycje które oglądałem jak byłem mały:
Przygody Hucka Finna


Przygody Tomka Sawyera


Oba filmy ogląda się zajebiście i z sentymentem . Z ogromną chęcią oglądnąłbym sobie jeszcze kreskówkę (tą japońską- "Tomu Sōyā no Bōken"), bo bardzo lubiłem oglądać jak byłem mały. Jakby ktoś gdzieś znalazł to będę bardzo wdzięczny . Polecam każdemu oba filmy
10/10 przez sentyment

[Dale Cooper]

The Men Who Stare at Goats

Zwiastun oczywiście mega śmieszny, sam film?
Jak dla mnie totalnie bez sensu. McGregor chyba chciał zażartować z samego siebie, ale jakoś mu to nie wyszło.
3/10, tylko dlatego że gra tam Kevin S.
----------------------------------------------------------------------------------------------



The Fourth Kind

Właśnie obejrzałem i jestem zmiażdżony.
Uwielbiam ufo, kosmitów i tak dalej. Połączenie dokumentu i filmu fabularnego sprawdziło się tutaj wg mnie zajebiście. No i urzekł mnie klimat oraz... Milla Jovovich.

Jak zwykle mega subiektywnie: 8/10

[lord_awesomeguy]

Kurka, od dłuższego czasu czaję się na The Fourth Kind Jak na razie zdobyłem tylko soundtrack

[Tolein]

[...] Milla Jovovich.

A wiedzieliście że ona śpiewa..?
'
Nie zgadłbym za cholerę, że to ona.

[irycio]

Cos mnie wczoraj wzielo na ambitne kino i zaczelo sie od drugiej czesci Predatora. Wlasciwie brak dialogow, tragiczna gra aktorska, oklepana fabula-czyli ogladalo sie rewelacyjnie .

A ze wieczorem znuzyla mnie mechanika to...



Commando z Arnoldem. Rownie tragiczna gra, rownie malo dialogow (choc jeden niezly ), ale za to ilosc trupow, strzalow i wybuchow z nawiazka wynagradzajaca te drobne mankamenty. No i mlody Arnold ze swoim wtedy jeszcze mocno austriackim akcentem, i centrum handlowe to samo, ktore wystapilo w drugim terminatorze, i " I'll be back "-miod

[wuj Bat]

a z nadchodzących hitów na które czekam- Meshuggah napisali na myspace że 4 lutego w stanach i 5ego w Europie wydane zostanie pierwsze koncertowe DVD- "Meshuggah- Alive", na razie można tylko składać pre-ordery na ich stronie- dvd w kompecie z koszulkę/bluzą i plakatem. O ile plakat i koszulka mi średnio potrzebne, to film baaardzo chętnie zobaczę bo to do tej pory najlepszy zespół jaki widziałem na żywo!

Terror - masz już?

http://muzyka.onet.pl/10175,90480,73517,plyty.html