Z małżonką na "Hobbicie" byłem już z 2 tygodnie temu. W większości zgodzę się z resztą, że 3h szybko zleciało, ale nic dziwnego, skoro po rozśpiewanej bibie u Bilbo w chacie, resztę filmu bohaterowie bez przerwy, jakimś cudem, w nieprawdopodobnych okolicznościach unikali straszliwej śmierci, a wszystko to w 3D z piękną grafiką i zapierającymi pierd w dupie efektami. Pod koniec filmu to wszystko przestało to na mnie robić wrażenie. Ogólnie jednak radocha pierwyj sort.