Wchodzi kolo do kibla na dworcu się wylać, patrzy a przy pisuarze stoi taki jeden chudy, z rękami przykurczonymi. "Niepełnosprawny" pomyślał kolo, więc bez słowa podszedł, rozpiął mu rozporek, tamten się wylał, otrzepał, schował, zapiął rozporek.
- Wie pan, jesteśmy facetami, trzeba sobie pomagać. Wypadek, czy wada genetyczna, że spytam?
- Nieeeeeee, lakier sobie suszę!:)