Dobra Pany - nie zwalniamy dzisiaj tempa i tym razem New Bass Day.
Nie ukrywam, że od młodzieńczych lat zawsze chciałem spróbować grać na basie. Jako, że okres ten przypadł na popularność numetalu po mocach śniło mi się tylko jedno wiosło - Warwick.
Można powiedzieć, że bas sam mnie znalazł - leżał smutny i zapomniany w niemieckiej salce prób, bo właściciel miał sporo innych basów. Dogadaliśmy uczciwą cenę i wiosło powędrowało do mnie, gdzie dałem jej drugie życie.
Nie ma co ukrywać, jest to kawał badyla, nie dla chłopców w rurkach. Gryf jest masywny, a wiosło też swoje waży. Dzięki pomocy Broken Neck z Gdyni gitara zyskała drugie życie. Wymieniłem w niej gówniane klucze na Schallery, siodełko na nowszego typu od Warwicka, podkleiłem i podszlifowałem progi.
Gra się jak marzenie, bas nakurwia jak wściekły i przebija się przez każdą scianę gitar.
Jest to jakieś spełnienie moich młodzieńczych marzeń i wiosło zostanie już ze mną na zawsze.





