Nie, Ania spod Częstochowy (na dobrą sprawę nawet nie wiem z jakiej dokładnie wiochy). Ale to jakaś przydupaska kierownictwa, jak kiedyś przy innej akcji przez nią ludzie nie dostawali pensji przez parę miesięcy "bo miała chore dziecko" i zwaliła całą robotę na osobę kompletnie do tego nieprzygotowaną (Bogu ducha winną swoją drogą), to było wszystko ok.
Nie będę się wyżalał, ale osoby z którymi pracowałem, które teoretycznie wręcz nie powinny mi pomagać (bo płaciły im konkurencyjne firmy), ani razu nie robiły mi problemów. A kochana-pani-Ania zajebała mnie robotą którą sama powinna wykonać (monitorowanie zatowarowania, kontakty z kierownikiem sklepu, ustalanie terminów promocji itp.) i potrafiła przyjechać do mnie do pracy tylko po to żebym dostał opierdol. Ale jak sam ją ścigałem przez dwa-trzy tygodnie bo miałem problemy formalne (druki, umowy itp.) to pinda oczywiście była nieuchwytna. NO BO PO CO?
Niestety wystarczy jedno kurwiszcze, byle odpowiednio wysoko postawione, i wszystko diabli biorą. Ale nic to, pewnie nie ona jedyna na mojej drodze
PS. Wkurwiają mnie denka od puszek farb, które są za miękkie i zamiast odskakiwać przy podważaniu to się gną. Dobra rzecz, a wpienia strasznie. Ech...