Dla mnie największym świadectwem tego, jakim doświadczeniem musi być jeżdżenie francuzem był następujący widok:
Warsztat gdzie ja zostawiam samochód czasem: szyld "naprawa volvo", dwa garaże na krzyż, kilka fur(różnych marek) czeka na swoją kolej, ot zwyczajny interes.
Warsztat obok: SERWIS SAMOCHODÓW FRANCUSKICH, sześć garaży, wszystkie pełne, X samochodów jeszcze czeka(w tym jedna Alfa żeby było śmieszniej), ludzie wiją się jak w ukropie, auta wjeżdżają i wyjeżdżają, biznes się kręci jak oszalały.
W temacie: lekko mnie wkurwia(lekko, bo spodziewam się tego) poziom skłonności do oszustwa sprzedawców samochodów.
Pojazd "bezwypadkowy", "potwierdzony przebieg", durr hurr. Szybko się zorientowałem, co w trawie piszczy ale chciałem dać gościowi szansę i wywiązał się taki dialog:
-Nie wie Pan może, czy ten samochód nie miał jakichś
przygód?
-Nie wiem.
-Nie wie Pan bo nie było, czy nie powiedzieli Panu(Ci, od których kupił).
-Nie powiedzieli.
Mogłem spytać czy nie zwróciła jego uwagi ta szpachla, którą zobaczyłem po odsłonięciu koła zapasowego oraz fakt, że zderzak oraz szyba tylnej klapy nie są z tego samochodu, ale darowałem sobie.