Strzeżonego kthulu strzeże. Czy jakoś tak
Ja mam ostatnio zaskakujący spokój ducha, ale dwie rzeczy mnie zdążyły już wkurwić przez kilka godzin jak wróciłem "z delegacji". Mianowicie:
1. wylicytowałem sobie basa po taniości. Wiedziałem że jest do "przeróbki" (czytaj: zdarcie lakieru, grzebanie w elektronice itepe), ale to co zobaczyłem mnie zwaliło z nóg. Ktoś go lakierował chyba szprejem po pijaku, przy czym wcześniej zdzierał stary lakier kątówką albo czyś podobnym. Do tego wypadające gniazdo, tektura falista (LoL WUT) pod gryfem i inne takie atrakcje. Ech...
2. wczoraj po południu do drzwi zapukał jakiś żulik "po bułkie" to to mu Żona Moja dała bułkie - żeby nie było że starą, dostał świeżego, dużego "ziarniaka" w oryginalnej torebce z piekarni. Nawet zasraniec się nie pofatygował na dół żeby się go pozbyć, znalazłem torebkę wraz z zawartością kilka godzin później pod drzwiami windy 5 metrów od mieszkania. Jebane kurwa śmiecie społeczne, może w tym roku zima wam solidniej dojebie...