wkurwia mnie czas spedzony na pogotowiu szpitalnym...poki co 3 "wizyty" w ciagu ostatniego roku to 5h, 3h, w ostatnia sobote 4h...za kazdym razym czas spedzony na ogledzinach, rentgenie, wypisie to w sumie 15-20 min...reszta to kurwa czekanie...2h czekania po rentgenie po to zeby wejsc na 1 min...skoro wszystko jest ok, nic powaznego, to czemu nikt nie wyjdzie na korytarz nie zawola i wreczy papierek zebym mogl z dzieckiem do domu jechac??? Po cholere wywołują najpierw innych którzy byli po mnie na rentgenie(żadne tam ciężkie urazy)...i tak czekaja i tak czekaja, nie widze w tym zadnej logiki kurwa skoro moga mnie juz dawno miec "z głowy", ale trzymaja nie wiadomo po co chuj wie jak długo, w ten sposób spędziliśmy tam 4h, ja cały czas z dzieckiem na rekach od 19.30, ktore w dodatku nie bylo w stanie zasnac nawet na chwile...