Nie kwestia genów, a środowiska. Jak ktoś żyje w zbyt sterylnym (pod braku względem naturalnych zanieczyszczeń typu bakterie) i zbyt zanieczyszczonym (w sensie nowoczesnego syfu, spalin, chemikaliów) środowisku, to układ odpornościowy zwłaszcza w dzieciństwie zamiast nastawiać się na obronę przed naturalnymi zagrożeniami (nieobecnymi niestety) uraja sobie, że np. marchewka, którą się unikało, bo nie smakuje, jest zagrożeniem i wywołuje reakcję obronną, która w rzeczywistości obraca się przeciwko organizmowi, jak nie ma czego tak naprawdę zwalczać. Dlatego jak jako dzieciak mieszkałem w centrum i jadłem praktycznie tylko mięso, słodycze i przetworzone żarcie, to teraz mam alergie na ogólnie warzywa i owoce.