Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1693811 razy)

Offline T0mexs

  • Gaduła
  • Wiadomości: 187
duzo mnie wkurwia, za dużo by tu wymieniać
Peavey 6505, Mesa 2x12 Stiletto Horizontal, Kramer 220 Przerobiony by Lootnick, gitara-kabel-wzmak

Offline Maciek

  • Pr0
  • Wiadomości: 830
Maciek, ja zostałem poczęstowany od tego gościa tekstem o spierdalaniu do piwnicy :P
Dla mnie żadna różnica ale i tak uważam że jak ktoś się bawi w wielkiego archeologa i parę osób to wyśmieje to kurwa jest przegięcie żeby maile wysyłać ;D

Offline James Dean

  • Pr0
  • Wiadomości: 841
  • Ich liebe Lizol
Spoko Maciek. Dla mnie jestes najsensowniejszy z niepelnoletnich na tym forum.

Offline oz

  • Pr0
  • Wiadomości: 969
mnie wkurwił dziś urząd pracy, czekałem przeszło 1,5 godziny po to by oddać formularz i dowiedzieć się, że mam termin na 22 października i wtedy dopiero będę mógł łaskawie się coś dowiedzieć, do tego w czwartek odebrałem dyplom i musiałem oddać legitkę co skutkuje uśmierceniem wszystkich zniżek :(

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
Cytuj
Najbardziej mnie załamało, że od trzech chujków, których bardzo lubię usłyszałem, że to prywatnie bardzo fajny człowiek.

Ty też w realu jesteś fajniejszy :D Po drugie mam dużego, więc mów mi "chuju" jak już. Po trzecie: lecfogedebałtyd.
« Ostatnia zmiana: 04 Paź, 2010, 20:01:40 wysłana przez wrobelsparrow »

Offline Semedi

  • Pr0
  • Wiadomości: 556
  • Klucze krzywo!
    • Karcer
Mnie wkurwia, że wyszły mi fajne wokale, ale nagrałem je w prowizorycznych warunkach i teraz wyłażą mi kurwa z miksu, cobym z nimi nie robił :/ 1,5 dnia zmarnowałem próbując coś z tym zrobić.

Bo nie umisz robić :D
Yes! I'm inspired by the Devil!
http://semdedi.soup.io/

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
Mnie wkurwia, że wyszły mi fajne wokale, ale nagrałem je w prowizorycznych warunkach i teraz wyłażą mi kurwa z miksu, cobym z nimi nie robił :/ 1,5 dnia zmarnowałem próbując coś z tym zrobić.

Bo nie umisz robić :D

Nie umim, więc się uczim... na błędach :(

Ale już zrobiłem i jest git :]

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 861
Mam na jamie dorastającą córkę (przyszywaną, ale to nie ma akurat znaczenia w tym, co dalej). Moja obserwacja jej, jej rówieśników + młodych osób z życia, z forum (takich do 22-23 lat) dostarcza mi po prostu przerażających wniosków o ich lenistwie i nieprawdopodobnej wygodzie. Nazywam to "życiem bez wysiłku". Jeśli trzeba się jakkolwiek, ale tak naprawdę jakkolwiek, pomijalnie mało wysilić, nawet dla samego siebie - kurwa nie da rady!

Idę się załamać.
Paczki z głów!

Offline Pan Sinner

  • MrWhosyourdaddybitch
  • Pr0
  • Wiadomości: 1 741
  • Miałki!
    • Torg

Offline wrobelsparrow

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 749
  • "Where can you go from there? Where?"
Mówię ja Tobie Bat - tylko dopalacze!

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 861
Mówię ja Tobie Bat - tylko dopalacze!

Właśnie padł mój autorski pomysł na biznes! ???

Podali przed chwilą, że policja zatrzymała młodego zioma, który sprzedawał dopalacze z samochodu.
Paczki z głów!

Offline purpleman

  • zbananowany
  • Pr0
  • Wiadomości: 1 025
  • hie hie hie
Mam na jamie dorastającą córkę (przyszywaną, ale to nie ma akurat znaczenia w tym, co dalej). Moja obserwacja jej, jej rówieśników + młodych osób z życia, z forum (takich do 22-23 lat) dostarcza mi po prostu przerażających wniosków o ich lenistwie i nieprawdopodobnej wygodzie. Nazywam to "życiem bez wysiłku". Jeśli trzeba się jakkolwiek, ale tak naprawdę jakkolwiek, pomijalnie mało wysilić, nawet dla samego siebie - kurwa nie da rady!
Racje Wuju, racja.
"grałeś kiedyś w samoloty?"

Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 861
No, kude, jeden przykład - miałem na maturze jako jedyny 6 z angola, chociaż nie miałem go nigdy w szkole i nie byłem na żadnym kursie, za to od przedszkola uczyłem się słówek ze starego pożółkłego słownika. I bym po rękach całował, jak by ktoś chciał mnie uczyć - i jeszcze za darmo! A teraz to młodym się nawet nie chce w góógle słówka wpisać!!!, nie mówiąc o poszukaniu w zajebistym słowniku Langenscheidta!!! Jak im dałem mój słownik, to było: fuuuuu! ale stary! Śmierdzi! A człowiek słyszał słowo w piosence, to całą drogę (pieszo, kurwa! i z innej miejscowości!) powtarzał i kombinował jak to się pisze, żeby w domu sprawdzić!

Kurwa, idę kupić siekiery i blendery!
Paczki z głów!

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
Jak im dałem mój słownik, to było: fuuuuu! ale stary! Śmierdzi!
Zajebiste :D
Przypomniało mi to obrazek z życia, jak dwóch łysych wyrostków śmiało się w tramwaju z jakiegoś faceta i jeden powiedział do drugiego: "Tyyy, patrz jaki pedał... książkę czyta".
Niestety, pokolenie gimnazjalne ma jakąś zupełnie inną mentalność. Choć nie wszyscy oczywiście.

Ja się nauczyłem angielskiego na przygodówkach :D Grało się np. w takie "Full Throttle", ze słownikiem na kolanach i każdy dialog po kilka razy trzeba było czytać i tłumaczyć słowo po słowie. Rówieśnicy tak samo się uczyli. Z piosenek, z gier, z filmów. Kiedyś po wszystko co człowieka interesowało trzeba było samemu jakoś sięgnąć, coś zdobyć, coś odkryć i ludzie rozwijali zainteresowania. Dziś wszystko jest podane na tacy, więc mało komu się chce :)
To chyba naturalny mechanizm.

Offline Maciek

  • Pr0
  • Wiadomości: 830
Jak im dałem mój słownik, to było: fuuuuu! ale stary! Śmierdzi!
Zajebiste :D
Przypomniało mi to obrazek z życia, jak dwóch łysych wyrostków śmiało się w tramwaju z jakiegoś faceta i jeden powiedział do drugiego: "Tyyy, patrz jaki pedał... książkę czyta".
Niestety, pokolenie gimnazjalne ma jakąś zupełnie inną mentalność. Choć nie wszyscy oczywiście.

Ja się nauczyłem angielskiego na przygodówkach :D Grało się np. w takie "Full Throttle", ze słownikiem na kolanach i każdy dialog po kilka razy trzeba było czytać i tłumaczyć słowo po słowie. Rówieśnicy tak samo się uczyli. Z piosenek, z gier, z filmów. Kiedyś po wszystko co człowieka interesowało trzeba było samemu jakoś sięgnąć, coś zdobyć, coś odkryć i ludzie rozwijali zainteresowania. Dziś wszystko jest podane na tacy, więc mało komu się chce :)
To chyba naturalny mechanizm.

Ja tam czasem oglądam filmy po angielsku (bez specjalistycznych terminów jak np. House ) by złapać trochę języka mówionego i czytam książki których w nie am w naszym ojczystym języku także da się ;D  Choć nawet w klasie mam osoby które jak idą na angielski to mówią że to im nie potrzebne ;D

W pełni rozumiem że będąc na humanie można sobie biologie czy chemie w miarę odpuszczać a chcąc iść na muzyczną koncentrować się na dodatkowych zajęciach muzycznych ( to ja konkretnie ;D ) ale język powinien być ważny dla każdego.
« Ostatnia zmiana: 05 Paź, 2010, 17:09:55 wysłana przez Maciek »

Offline sylkis

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 501
jako rocznik '89 naleze tez do tego 'pokolenia bez wysilku' ;) i tez sam siebie tym wkurwiam. zwlaszcza jak jakis deadline goni. wpierw wielkie uberambitne plany, ale przez slomiany zapal pozniej wszystko chuj, na ostatnia chwile, po lebkach i wielki stres i sranie, czy zdaze jakas prace zrobic, egzamin zaliczyc itp - podczas, gdy tak naprawde przy minimum systematycznosci one sa z palcem w dupie na 5 do zaliczneia. ale sie nie nigdy nie chce, nie potrafim sie zmusic. i wisi taki miecz demoklesa, czy jakiegostam tam innego kutasa - za leniwy jestem, aby sprawdzic. i wszyscy wokol to samo. normalnie plaga prokrastynacji :D bo po co sie uczyc i miec wiedze w glowie, skoro zawsze mozna skorzystac z gownianej jakosci bazy danych typu wikipedia, w ktorej ktos moze napisac, ze czekolade sie robi z gowna i pozniej nigdy nie pamietac, czy aby napewno gowna, a nie szczyn? ale za to miec odp od razu, za kazdym razem w doslownie chwilke sprawdzic przez neta na telefonie, zamiast szukac rzetelnego info akademickiego i zapamietac jego tresc, aby zawsze na pewno wiedziec i wiedziec dobrze. za duzo zachodu, uczenie sie odchodzi do lamusa - teraz wszyscy tylko sciagaja gotowy dorobek innych i go ew modyfikuja - kiedys technicznie to nie bylo mozliwe, wiec ludzie sie po prostu edukowali, aby cos soba prezentowac i moc cos osiagnac (oczywiscie, jakby ktos mial watpliwosci - caly czas krytykuje siebie i to, jak moje pokolenie dziala, nobilitujac to, co bylo kiedys i z trwoga patrzac na jeszcze mlodszych ode mnie, z ktorymi jest jeszcze gorzej). kurwa, czasem czlowiek nawet odlac sie nie pojdzie, bo mu sie ruszyc dupy nie chce i bedzie sie tak meczyl z przepelnionym pechezem, a o pojsciu zrobic sobie cos zjesc, kiedy jest sie glodnym nie wspominajac - kibel/kuchnia za daleko od lozka/biurka sa... a zem jeszcze ze szczecina, to do tego udziela mi sie ponura, deszczowa mentalnosc naszego miasta: jesli cos wymaga chocby zalatwienia czegos, to po co probowac, skoro moze sie nie udac; ile mozna na tym stracic? i meczyc sie w chujowiznie, zamiast sprobowac, bo jest szansa na zysk.

co do angola: ja sie go nauczylem tez z gier, konkretnie (j)rpg - tyle, ze ja sobie co najwyzej raz na ruski rok pojedyncze slowko w slowniku sprawdzilem (bo mi sie nie chcialo) - jakos z kontekstu i obrazkow na ekranie czailem mniejwiecej o co chodzi, ba, nawet mnostwo slowek znalem i mniejwiecej wiedzialem co oznaczaja, aby po paru latach w szkole poznac dokladny polski odpowiednik i sie zaskoczyc, jak blisko celowalem ;) az na studiach filo eng wyladowalem :) ale takie cos to tylko dzieciom sie ponoc udaje, wiec to jedyny plus teog, ze playstation dostalem w podstawowce. ponoc u doroslego to juz niemozliwe, bo language aquisition device sie juz spsowuje i nauka jezyka na czuja nie wychodzi :)
« Ostatnia zmiana: 05 Paź, 2010, 17:43:45 wysłana przez sylkis »
(\__/)    This is Bunny.
(='.'=)   Copy and paste bunny to help
(")_(")   him gain world domination.
:zuo: "Jesteś nadęty. Jak cholera." :zuo:

Offline Maciek

  • Pr0
  • Wiadomości: 830
Wkurwia mnie że zespół do którego próbuję dołączyć jest całkiem kurwa niekonsekwentny. Wysłałem zgłoszenie odpisali po tygodniu. Pogadaliśmy na gg i na koniec poprosili o próbki. No to od razu jak wróciłem z integracyjnego to co tam nagrałem i wysłałem. Może i gram słabo ( tak na poważnie to znaczy z 3h dziennie to gram ponad rok dopiero a tak że nie robię nic tylko gram w czasie wolnym to od maja, szkoła jazzu zaczęła się natomiast w pon więc teraz dopiero moje umiejętności twórcze też będą szybko rosły  ;D ) to nie znaczy że trzeba mnie olać. Już bym wolał żeby mi napisali że jestem za słaby czy coś - ok wtedy rozumiem a tak chcąc próbki a potem ani na mail ani na gg nie ma z nimi kontaktu.

Offline maarioo

  • Pr0
  • Wiadomości: 659
jako rocznik '89 naleze tez do tego 'pokolenia bez wysilku' ;) i tez sam siebie tym wkurwiam. zwlaszcza jak jakis deadline goni. wpierw wielkie uberambitne plany, ale przez slomiany zapal pozniej wszystko chuj, na ostatnia chwile, po lebkach i wielki stres i sranie, czy zdaze jakas prace zrobic, egzamin zaliczyc itp - podczas, gdy tak naprawde przy minimum systematycznosci one sa z palcem w dupie na 5 do zaliczneia. ale sie nie nigdy nie chce, nie potrafim sie zmusic. i wisi taki miecz demoklesa, czy jakiegostam tam innego kutasa - za leniwy jestem, aby sprawdzic. i wszyscy wokol to samo. normalnie plaga prokrastynacji :D bo po co sie uczyc i miec wiedze w glowie, skoro zawsze mozna skorzystac z gownianej jakosci bazy danych typu wikipedia, w ktorej ktos moze napisac, ze czekolade sie robi z gowna i pozniej nigdy nie pamietac, czy aby napewno gowna, a nie szczyn? ale za to miec odp od razu, za kazdym razem w doslownie chwilke sprawdzic przez neta na telefonie, zamiast szukac rzetelnego info akademickiego i zapamietac jego tresc, aby zawsze na pewno wiedziec i wiedziec dobrze. za duzo zachodu, uczenie sie odchodzi do lamusa - teraz wszyscy tylko sciagaja gotowy dorobek innych i go ew modyfikuja - kiedys technicznie to nie bylo mozliwe, wiec ludzie sie po prostu edukowali, aby cos soba prezentowac i moc cos osiagnac (oczywiscie, jakby ktos mial watpliwosci - caly czas krytykuje siebie i to, jak moje pokolenie dziala, nobilitujac to, co bylo kiedys i z trwoga patrzac na jeszcze mlodszych ode mnie, z ktorymi jest jeszcze gorzej). kurwa, czasem czlowiek nawet odlac sie nie pojdzie, bo mu sie ruszyc dupy nie chce i bedzie sie tak meczyl z przepelnionym pechezem, a o pojsciu zrobic sobie cos zjesc, kiedy jest sie glodnym nie wspominajac - kibel/kuchnia za daleko od lozka/biurka sa... a zem jeszcze ze szczecina, to do tego udziela mi sie ponura, deszczowa mentalnosc naszego miasta: jesli cos wymaga chocby zalatwienia czegos, to po co probowac, skoro moze sie nie udac; ile mozna na tym stracic? i meczyc sie w chujowiznie, zamiast sprobowac, bo jest szansa na zysk.

co do angola: ja sie go nauczylem tez z gier, konkretnie (j)rpg - tyle, ze ja sobie co najwyzej raz na ruski rok pojedyncze slowko w slowniku sprawdzilem (bo mi sie nie chcialo) - jakos z kontekstu i obrazkow na ekranie czailem mniejwiecej o co chodzi, ba, nawet mnostwo slowek znalem i mniejwiecej wiedzialem co oznaczaja, aby po paru latach w szkole poznac dokladny polski odpowiednik i sie zaskoczyc, jak blisko celowalem ;) az na studiach filo eng wyladowalem :) ale takie cos to tylko dzieciom sie ponoc udaje, wiec to jedyny plus teog, ze playstation dostalem w podstawowce. ponoc u doroslego to juz niemozliwe, bo language aquisition device sie juz spsowuje i nauka jezyka na czuja nie wychodzi :)

men, masakra - wszystko ( poza filologią angielską i rocznikiem :D ), co napisałeś zgadza się i u mnie - leń straszny, ale jednocześnie wkurwiam się tym sam. jednego dnia stwierdzam, że nie mam czasu na np. naukę i siadam z wiosłem, a następnego się niemiłosiernie wkurwiam, że mam już za mało czasu na cokolwiek i staram się zrobić co tylko się da, biegając po domu z trzęsącymi się z nerwów łapami ( bo wyjść miałem np. 5 minut temu ). i tak w kółko.
no i historia z otrzymaniem szaraka w podstawówce, nauką angielskiego z jRPG na zasadzie kojarzenia tekstu z wydarzeniami na ekranie i późniejsze zaskoczenia w szkole - jakbyś pisał o mnie :D
« Ostatnia zmiana: 05 Paź, 2010, 20:25:32 wysłana przez maarioo »

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
(...)a zem jeszcze ze szczecina, to do tego udziela mi sie ponura, deszczowa mentalnosc naszego miasta(...)
Eeeej... w Szczecinie wcale nie jest tak ponuro. To bardzo przyjemne i ładne miasto. Mnóstwo tu pięknych miejsc... jak na przykład... hmm... cmentarz mamy piękny... no dobra może i jest trochę ponuro ;] Ale z takim pesymizmem to się w każdym mieście można spotkać.
A jak już przy tym jesteśmy to wkurwia mnie nagminne narzekanie młodych mieszkańców Szczecina, jakie to totalnie chujowe miasto pod każdym względem.
Nie żeby mi o Ciebie chodziło, ale otarłeś się o taką opinię i mi się skojarzyło po prostu :]

Wracając do tematu to mi też się czasami udziela taka mentalność (jestem z rocznika 85 - ostatni bez gimnazjum). Na szczęście na krótko i nie jakoś ekstremalnie. Dostęp do internetu mam dopiero od kiedy skończyłem 18 lat, więc zostało mi dużo takich nawyków, że np. jak czegoś szukam to najpierw sięgam po książki, a dopiero potem przeglądam net. Albo taki, że wszystkie notatki robię na papierze (nawet gdy chcę sobie wartości liczbowe z jakiegoś programu zapisać) :]

Offline sylkis

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 501
nie chodzilo mi o miasto, jako miasto, tylko jako ludzi ;) w malo ktorym miejscu w polsce jest tak szara i jednolita masa jak u nas, tak zdolowana i bez motywacji do czegokolwiek. no ale to dlatego, ze jestesmy potomkami wchodnich wysiedlencow, ktorzy musili sie jakos zaaklimatyzowac w obcym miejscu, po utracie wszystkiego, co dotychczas mieli, nie majac pewnosci, czy za chwile niemcownia im ochlapu rzuconego nam przez ruskich znowu nie zabierze... co do narzekania na szczecin, ze chujowy jest jako miasto - tez mnie to wkurwia, zgadzam sie z toba w pelni i jestem pelen entuzjazmu wobec dryfujacego ogrodu ;D i gardze tymi, co studiowac spierdolili do pyrlandii i teraz napierdalaja, jaki to wielki i cudowny swiat tam jest, a jaka to ze szczecina dziura. bo jak pamietam szczecin lat '90 z dziecinstwa, a dzisiejszy, to naprawde mam wrazenie, ze jest zajebiscie. ale niestety nie mozna jednak zaprzeczyc, ze pod wzgledem ludnosci wiekszosc naszego miasta to albo jednakowe dresy, albo totalne odpaly mikrosrodowisk deptakowych, mangowych i innych na tej zasadzie, to fenomen rozwarstwienia, ktory ponoc w zadnym miescie nie istnieje na taka skale, jak u nas. przejedz sie kiedys np do poznania, czy gdzies i popatrz chociazby, jak roznorodnie, a za razem bez jakis wyjebanstw w kosmos, ludzie sie tam ubeiraja. a u nas? albo od szablonu, albo w ogole kurwa jakis kosmos (i to czesto tez szablonowy; hint: deptakowe emusy jeszcze pare lat temu)... i znam wielu przyjezdnych ludzi, co sie wychowali w innych miastach i po przyjezdzie tutaj z roznych powodow (chocby studia) nienawidza mieszkania u nas wlasnie za to podejscie "po co probowac, skoro moze sie nie udac" i za iscie wyspiarski klimat :P
« Ostatnia zmiana: 05 Paź, 2010, 21:23:48 wysłana przez sylkis »
(\__/)    This is Bunny.
(='.'=)   Copy and paste bunny to help
(")_(")   him gain world domination.
:zuo: "Jesteś nadęty. Jak cholera." :zuo:

Offline selfslave

  • Gaduła
  • Wiadomości: 245
nie chodzilo mi o miasto, jako miasto, tylko jako ludzi ;) w malo ktorym miejscu w polsce jest tak szara i jednolita masa jak u nas, tak zdolowana i bez motywacji do czegokolwiek. no ale to dlatego, ze jestesmy potomkami wchodnich wysiedlencow, ktorzy musili sie jakos zaaklimatyzowac w obcym miejscu, po utracie wszystkiego, co dotychczas mieli, nie majac pewnosci, czy za chwile niemcownia im ochlapu rzuconego nam przez ruskich znowu nie zabierze... co do narzekania na szczecin, ze chujowy jest jako miasto - tez mnie to wkurwia, zgadzam sie z toba w pelni i jestem pelen entuzjazmu wobec dryfujacego ogrodu ;D i gardze tymi, co studiowac spierdolili do pyrlandii i teraz napierdalaja, jaki to wielki i cudowny swiat tam jest, a jaka to ze szczecina dziura. bo jak pamietam szczecin lat '90 z dziecinstwa, a dzisiejszy, to naprawde mam wrazenie, ze jest zajebiscie. ale niestety nie mozna jednak zaprzeczyc, ze pod wzgledem ludnosci wiekszosc naszego miasta to albo jednakowe dresy, albo totalne odpaly mikrosrodowisk deptakowych, mangowych i innych na tej zasadzie, to fenomen rozwarstwienia, ktory ponoc w zadnym miescie nie istnieje na taka skale, jak u nas. przejedz sie kiedys np do poznania, czy gdzies i popatrz chociazby, jak roznorodnie, a za razem bez jakis wyjebanstw w kosmos, ludzie sie tam ubeiraja. a u nas? albo od szablonu, albo w ogole kurwa jakis kosmos (i to czesto tez szablonowy; hint: deptakowe emusy jeszcze pare lat temu)... i znam wielu przyjezdnych ludzi, co sie wychowali w innych miastach i po przyjezdzie tutaj z roznych powodow (chocby studia) nienawidza mieszkania u nas wlasnie za to podejscie "po co probowac, skoro moze sie nie udac" i za iscie wyspiarski klimat :P
To się cieszę, że się zgadzamy :)
Nie mówię, że Szczecin promienieje wśród innych miast. Tak nie jest, bo władze nam go skutecznie zaniedbywały przez długi czas i podczas, gdy inne miasta się rozwijały, u nas nie działo się zupełnie nic albo działo się źle. Dopiero od kilku lat nadrabiamy. Ale Szczecin ma duży potencjał, piękne tereny, a i wydarzeń kulturalnych z każdym rokiem więcej i powoli staje się takim miastem, jakiego byśmy chcieli. Choć narzekający zawsze będą narzekać, że to nie Nowy Jork ;]

A ludzie to rzeczywiście tak jak mówisz... gdy byłem w Poznaniu czy Warszawie (tam też mi się ludzie nie podobali, ale z innego powodu;]) to wszyscy różnie wyglądają, są dobrze ubrani, twarze raczej zadowolone. U nas przeważa szarawość i smutne ryje. I ta moda co często z Niemiec do nas przychodzi. To też mnie wkurwia. Żeby Niemkami się inspirować, które wiadomo gdzie się znajdują w rankingu aparycji. Ale pod tym względem też już jest coraz lepiej.

O "wyjebaństwach w kosmos" się nie wypowiem, bo możliwe, że nieświadomie o mnie mówisz :D

pozdrawiam z Pogodna :)

Offline mati304

  • Gaduła
  • Wiadomości: 255
  • These go up to eleven.
Albo taki, że wszystkie notatki robię na papierze (nawet gdy chcę sobie wartości liczbowe z jakiegoś programu zapisać) :]
papier jest najlepszy na notatki, obliczenia i rysunki czy schematy. Jest prościej, szybciej, lepiej, można dać komuś jak potrzebuje i wiele innych korzyści.
Net do szukania informacji jest o wiele szybszy, ale często mniej dokładny niż papierowe książki. Nie wszystkie rzeczy się tak strasznie pozmieniały przez ostatnie lata, że w encyklopedii nie znajdziemy poprawnych definicji czy innych danych (wyjątkiem jest statystyka, jak mamy PWN sprzed 25 lat - jak ja). Tak czy siak ważny jest zdrowy rozsądek i logiczne myślenie przy selekcji informacji.

Przez ostatnie lata wiedza od czegoś czego się poszukiwało, spadła do rangi zła koniecznego, przynajmniej takie mam wrażenie. Jak tak patrzę na ludzi, których znam, to niestety te nowe trendy się udzielają dość mocno, chociaż na szczęście są pozytywne wyjątki.


A do tematu to aktualnie nic mnie nie wkurwia... a nie, zaraz, czekam na wzmak i pedaltraina :D
No i moje lenistwo, z którym co prawda staram się walczyć, lecz jak na razie jest ciężko..
There's no use being precise about something when you don't even know what you're talking about.

Offline Frantic

  • Pr0
  • Wiadomości: 725
Miałem dziwne przeczucie, że prędzej czy później ktoś wspomni w tym temacie o moim "pięknym", rodzinnym mieście :) Mnie w nim wkurwia tylko jedno, to, że 95% tras koncertowych omija Szczecin z daleka. Z jednej strony w ogóle mnie ten fakt nie dziwi, bo kto chciałby przyjechać zagrać dla 10 osób? Pamiętam trasę Mystic Tour z uj wie którego roku, bodajże 2006, kiedy zawitały do nas tuzy metaloo takie jak Virgin(snatch), Hunter, Frontside i Rootwater. Koncert był prze, najlepsze wydarzenie koncertowe na którym byłem w Sz-nie. Ale co z tego skoro weszło może 30 osób, a zespołów tych oprócz Frontside od tego czasu u nas nie było? Ludzie jak wejściówka kosztuje więcej niż Czy piendziesiunt już na koncert nie pójdą, bo przecież piwa można się napić wszędzie(To problem pewnie nie tylko Szczecina). Kiedyś przynajmniej zespoły lokalne przyciągały jakąś publikę. Teraz imprezy na które przychodziło od 200 osób wzwyż, teraz przychodzi 20,  w pogo to się obijam z samymi kumplami :)

Offline sylkis

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 501
sam naleze do owych 'wyjebanstw w kosmos', przynajmniej wg niektorych ;) np facet mojej matki uwaza, ze ubieram sie jak ostatnia lajza :D i zakladajac, ze masz dystans do siebie - calkiem prawdopodobnie, ze i o tobie mowie ;) i nei krytykuje, tylko raczej marudze na to, jakesmy wyjaskrawieni w tym miescie wlasnie. osobiscie uwazam, ze gdyby u nas w miescie bylo jak w innych, to bym sie wcale tak nie wyroznial. a tak to zawsze gdzie sie pokaze, to ludzie mnie wszedzie wokol kojaza. a ja ich nie. bom charakterystyczny, a oni sa ogromna, jednolita masa. to tez bywa wkurwiajace... ;) sprobuj wygladac tak, jak ci sie podoba, a nie wg szablonu, a wtedy...no kurwa. czasem normalnie mam wrazenie, ze to az fart, ze choc niektorzy ludzie traktuja mnie wzglednie powaznie.

a co do koncertow...ja na identycznym skladzie mystic tour bylem podczas mojej 18 :D i poznalem wtedy rootwatera i pozniej dluuugo mialem na niego faze, taki zajebisty koncert. najzajebistszy w moim zyciu wrecz powiedzialbym. przynajmniej pod wzgledem tego, jak dobrze sie bawilem :D ale fakt, ze to bylo ladnych pare lat temu... pozniejsze edycje tej imprezy juz mnie tak nie grzaly. i faktycznie tez mam wrazenie, ze bez kitu ludziom nawet do kontow nie chce sie isc. i co gorsza, mi samemu tez juz rzadko kiedy sie chce... meh, i pomyslec, ze slawe taka jak horse the band goscilismy w...starej cynkowni. smiech na sali, toz to miejsce w sam raz na kaloryfer jak dla mnie bylo... (dla ludzi spoza miasta - przeglad mlodych lokalnych zespolikow organizowany przez jedno z naszych lepszych liceow)

pozdro z bukowa (nie mylic z bukowym) ;D
« Ostatnia zmiana: 06 Paź, 2010, 00:19:01 wysłana przez sylkis »
(\__/)    This is Bunny.
(='.'=)   Copy and paste bunny to help
(")_(")   him gain world domination.
:zuo: "Jesteś nadęty. Jak cholera." :zuo:

Offline g-zs

  • Pr0
  • Wiadomości: 4 305
  • got beagle?
Mam na jamie dorastającą córkę (przyszywaną, ale to nie ma akurat znaczenia w tym, co dalej). Moja obserwacja jej, jej rówieśników + młodych osób z życia, z forum (takich do 22-23 lat) dostarcza mi po prostu przerażających wniosków o ich lenistwie i nieprawdopodobnej wygodzie. Nazywam to "życiem bez wysiłku". Jeśli trzeba się jakkolwiek, ale tak naprawdę jakkolwiek, pomijalnie mało wysilić, nawet dla samego siebie - kurwa nie da rady!

Idę się załamać.

A moim zdaniem albo zbytnio generalizujesz, albo mam wokół wyjątki potwierdzające Twoją regułę. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale Wuju kochany, może po prostu nie potrafisz już zrozumieć jakie problemy mają obecni młodzi? Sorry, ale nie masz już 23 lat i to że Ty robiłeś coś jak miałeś 23 lata nie jest wyznacznikiem.

Chuj, miałem sie nie zagłębiać, ale to zrobie. Angielskiego zacząłem uczyc sie w przedszkolu, od 18 roku życia pracuje, chociaż chodziłem do LO, obecnie pracuję na etacie + dodatkowa praca, studiuję (przez pewien czas dwa kierunki jednocześnie), mam stypendium bo sie ucze (nie ważne czy z netu czy z książek, ważny jest TYLKO efekt), spłacam hipoteke, znajduję gdzieś jeszcze czas na hobby i oczywiscie rodzinę (w marcu się żenie). No i mam 23 lata (przyszla Pani g-zs równiez prowadzi podobny styl życia co ja, a jest rocznikiem '89) i mnie kurwica bierze jak słysze powyższe teksty, które mi osobiscie wyglądaja na generalizowanie starego pryka który ma średnie pojęcie o dzisiejszej młodzieży.
Ale no offence Wuju, bo Cię lubie strasznie i mimo wszystko rozumiem, bo przyszli tesciowie też maja średnie pojęcie o nas. Dla nich nie ważne co robimy, to i tak jedynym zmartwieniem jest to że do pracy musimy się jakość dostać. Więc jeśli rodzina nie potrafi dostrzec i zrozumieć że nawet jak nie wyglądamy jakbyśmy coś robili, to i tak zapierdalamy, to tym bardziej nie mam prawa oczekiwać tego od osób trzecich.

Pis
B ( o ) ( o ) B S