wkurwia mnie to że nie mogę liczyć na zespół w którym gram (nowy perkusista jedzie sobie po mnie, prowokuje, ośmiesza wraz z jakimś burakiem, tylko dlatego że mam odmienne zdanie. Cały zespół sprawia wrażenie biernego, a gdy ja już wybucham mam wrażenie że wszyscy są przeciwko mnie
. Fakt faktem koleś starszy i u siebie w domu (ale grać moim zdaniem to on wpizdu nie umie) - co dla mnie nie jest wyznacznikiem zajebistości (kolo ma gadane i zamiast grać pierdoli smęty o talerzykach " że muzyka płynie" zgrywajac romantyka).
Ogólnie wyszło na to że jestem menda najgorsza. Ale kurwa - uderzanie tylko w werbel (sic!) w rytm gitary rytmicznej (bo to podobno jest ekspresja taka) przez pół piosenki to dla kurwa kpina , tak samo jak teksty "nie zagram jak wasz były perkusista bo to oklepane i on nie bedzie się nikim sugerował". Pierdoli kolo o 15 wersjach utworu gdzie gra jedno i to samo bo wg niego jest ot zajebiscie alternatywne i oryginalne (napierdalanie w jeden kociołek i bicie "polki" ala lars urlish". Wkurwia mnie to że są tacy debile na świecie i to że pojechaliśmy tam jako zespół - wróciliśmy jako "zespół" i "koleś co robi problemy" . Ale kurwa zaprawdę powiadam wam ręce opadają (przykładowy pomysł kolesia - połamana gitara rytmiczna będzie grać pół utworu tylko z basem bo granie tak że perkusista będzie z początku grał "lżej" (chodzi o budowanie atmosfery) jest "oklepane i tak graja w radio".
Kurwa ponadto doszło do kilku incydentów, czego skutkiem był mój właśnie wspominiany wybuch - jego tekst że by mnie wywalił z domu i mój że pierdole to wszystko (po czym wyszedłem) - a zespół jak wspominałem zdawał się bronić gościa. (w sensie takim że widać że im nie pasuje co gra, ale boją się wyrazić swoje zdanie , a gdy po mnie jadą to udaje że nie słyszy.)
Moje zdanie jest takie - jak wychodzę na scene nie chce się wstydzić tego co gram. A jak kolo napierdala w werbel (tylko w werbel - sic!) przez pół utworu , bo to jego artystyczna wizja ( i nakurwia z całej siły, pomimo że utwor jest spokojny) jest taka że tam gra werbel i gra jebaną polke ala metalica to soorryyy.)
Dodam jeszcze smaczek - wg kolesia nagrywanie w studio takiego czegoś żę gra gitara strune E - rytmicznie, połamany riff - bez perkusji , jest zajebiste bo to taki artyzm . (wkońcu nie można zagrać kurwa lzej bo to radio jest)
Do tego przypierdalał się z pajacem swoim do mojego brzmienia i wszystiego ogolnie (bo nie brzmi jak w studio) - obłęd. Gram u nas tylko ja na gitarce , ale nie znam sposobu jak można dźwięk cis zagrać "mocniej" gdy gram już najmocniej.Wogóle zwrócenie jemu uwagi - skonczylo się tym się skończyło. A zespół był bierny jak dupa.
Po próbie usłyszałem że musze nauczyć się "puszczać słowa mimo uszu" - obłęd. Lizać dupe frajerowi który grać nie umie tylko dlatego że jest starszy i nie wypada starszym powiedzieć " słuchaj, spróbuj może inaczej bo to nie brzmi".