Uszanowanie! Miał to być Ibanez Iceman, ale GAS na BC Richa przyszpilił (a akurat jak na złość fajnego Beasta nigdzie nie ma). Z pomocą przychodzi budżetowy faworyt, czyli Harlej Beton.
Specka:
Body: lipa
Gryf: klon + 'amaranthe'
Progi: 24 mediumy
Most: TOM
Pipaki: 'Haj Gejn Hambakiers'
Klucze: zwykłe
Wszystkie wrażenia składam póki co na gorąco, ale już na wstępie bardzo się pozytywnie zaskoczyłem jakością wykonania tego badyla.
Jak za <500 ziko jest naprawdę w porządku (zdaję sobie sprawę że to pewnie loteria). Żadne progi nie wystają żeby zrobić z ręki mięso mielone. Jedyne do czego się można przywalać to to że same progi wymagają przeszlifowania, tylko czy w gitarze za ten hajs warto się w ogóle o to przywalać? To, co zmieniłem od razu to oczywiście skręcenie akcji z fabrycznych 2mm na +/- 1.5mm i nic nie brzęczy, nic nie brumi (chwilę pograłem wpięty w Katanę i nie ma biedy). Gryf jest zajebiście gruby, przynajmniej w porównaniu z moimi innymi gitarami. Nawet moje DIY tele nie ma takiego baseballa. Mimo to jest dość wygodny (albo to ja nie jestem zbyt marudny).
Głównym punktem odniesienia w kwestii wykonania jest mój Ibanez GRX70, który służy mi wiernie od ponad 10 lat i powiedziałbym, że Benton jest o jedno oczko lepiej wykonany całościowo (gdzie same Ibanezy GIO są naprawdę przyzwoitymi gitarkami).
Gitarkę kupiłem głównie jako projekt modyfikacyjny na najbliższą przyszłość. W planach mam:
- wymianę osprzętu na jedyny słuszny kolor - czarny (razem z gitarą zamawiałem gałki potencjometrów i straploki, więc coś już będzie)
- wymianę pipaków na coś porządnego (wstępnie myślę o Invaderach)
- koniecznie wymianę gryfu na jakiś lutniczy, bo ten headstock z tym kształtem to totalne nieporozumienie
- może zdarcie farby z korpusu i machnięcie zielonego crackla
Próbki będą jak wieczorem usiądę na spokojnie do grania, więc stay tuned
Podsumowując: za taki hajs jest
jaram się w opór