[TEST] ENGL Powerball

[Stivo2005]

Siema,

no i zostałem z nim dłużej (choć chętnie sprzedam) więc podzieliłem się kilkoma spostrzeżeniami:

[rafalek]

Wczoraj miałem zamiar kupić ten piec. Napaliłem się okrutnie, ale niestety do zakupu nie doszło po wypróbowaniu sprzętu. Ogrywałem go z kolumną Engl 412 Pro, więc chyba optymalną. Ten zestaw brzmiał dla mnie jakby koń na blachę lał. Środek słabiutki w trzy dupy dołu i góry. Zamiast dży dży piec jakoś tak szczeleścił. Przy szybszym kostkowaniu zero selekcji, wszystko zajebane takim szkłem. Jeszcze kanał trzeci jakoś od biedy by przeszedł, ale czwarty jak jebnął takim bezsensownym dołem, zabrzmiało tak jak ta dimebagowska kostka. Normalnie mój chiński 6505 wyciągnięty z combo brzmi o niebo lepiej niż niemiecki niszczyciel. Lekko się wkurwiłem bo napaliłem się, że bedę miał nowy zajebisty piec a tu niestety. Wiem, że Powelball jest uważny za jeden z najlepszych pieców do metalu ale, mnie kompletnie nie przekonał. Na teście w fiilmiku powyżej brzmi to poko w porównaniu z odczuciami na żywym organiźmie. Może w miksie z całym zespołem to gada jak nalezy, ale solo dla mnie porażka. Ma ktoś podobne wrażenia?

[Zomballo]

Też miałem podobną historię po ograniu Powerballa. Moja Singielka wciągała go nosem. Noo taki bez wyrazu ani to dołu, ani pigmejwi czego, płaski do bólu. Ale... Coś musiało być zjebane zarówno w Twoim jak i moim przypadku bo @blendamed  wpadł do mnie niedawno z Fireballcem, tym malutkim i jak to kurwiło, to jak se przypomne, to jeszcze mnie trzyma. Moja Mesabuga zbladła ze wstydu przy tym złodupcu. Engiel generował elegancki, szybki i soczysty wpierdol. Jeszcze ta bramka szumów wbudowana robiła dobrą robotę.

[mastEr_eXplorer]

Wczoraj miałem zamiar kupić ten piec. Napaliłem się okrutnie, ale niestety do zakupu nie doszło po wypróbowaniu sprzętu. Ogrywałem go z kolumną Engl 412 Pro, więc chyba optymalną. Ten zestaw brzmiał dla mnie jakby koń na blachę lał. Środek słabiutki w trzy dupy dołu i góry. Zamiast dży dży piec jakoś tak szczeleścił. Przy szybszym kostkowaniu zero selekcji, wszystko zajebane takim szkłem. Jeszcze kanał trzeci jakoś od biedy by przeszedł, ale czwarty jak jebnął takim bezsensownym dołem, zabrzmiało tak jak ta dimebagowska kostka. Normalnie mój chiński 6505 wyciągnięty z combo brzmi o niebo lepiej niż niemiecki niszczyciel. Lekko się wkurwiłem bo napaliłem się, że bedę miał nowy zajebisty piec a tu niestety. Wiem, że Powelball jest uważny za jeden z najlepszych pieców do metalu ale, mnie kompletnie nie przekonał. Na teście w fiilmiku powyżej brzmi to poko w porównaniu z odczuciami na żywym organiźmie. Może w miksie z całym zespołem to gada jak nalezy, ale solo dla mnie porażka. Ma ktoś podobne wrażenia?

Miałem takie same wrażenia, kiedy ogrywałem Fireballa. Brzydka, siarowata góra i pusty środek. Sterylne, rozlazłe i rozporoszone brzmienie - zero punchu. Rackowy zestaw od MG (preamp Vulture + końcówka od Marka) zjadł tego Engla w bezpośrednim porównaniu. Każdy sprzęt Engla, z jakim miałem do czynienia dzielił to DNA. Jedne bardziej, drugie mniej, ale zawsze jednakowo odstawały na minus od konkurencyjnych wzmaków. Jedyną rację bytu w miksie, jaką posiada Engl to rola komplementarnego wzmaka, który ma dodać trochę tej brzydoty i siarki - chociaż i do tego są lepsze opcje

[blendamed]

Moim zdaniem pierdolicie głupoty Mam i powerballa i małego fireballa na chacie i każdy z nich kurwi jak złoto, żadnego szeleszczenia i braku selektywności, trza tylko chłopie umić gałami kręcić a tych w powerballu trochę jest to i się pogubić łatwo idzie jak się nie wie za co się łapie :v
Druga rzecz to paka, w jebitnym soundzie na żywo to już połowa sukcesu.

Duży fireball natomiast to co innego, moim zdaniem to też kiepski grzejnik bez pierdolnięcia. Takie upośledzone 6505.