Kolejny Ibanez. Znowu czarny.
Egzemplarz z 2001 roku czyli w tej chwili jest to słodka 19-latka. Już nie kaprysi i umie sprawić radość.
Wiosło w zasadzie szeroko znane, toteż zamiast tu się wylewać literacko krótko opiszę swoje subiektywne odczucia.
⛧ Profil gryfu jest bardzo interesujący. Do XII progu jest grubszy a powyżej zaczyna się ibanezowskie czarnoksięstwo i szyjka jest nagle cienka jak placek. Mocno wymacywalne. I bardzo wygodne w graniu solowym.
⛧ Pickupy... przyzwyczajam się do nich. Są bardzo ciepłe. Fajne, okrągłe cleany w kombinacjach ze splitem i singlem. Humb pod mostem brzmi fajnie na solówkach.
⛧ To co zwraca uwagę to detale wykończenia. Oko Illuminati, znikająca piramida... ale najfajniejszy jest binding. Tak grubego i mocnego perłowego bindingu jeszcze nie widziałem w żadnym wiośle. Robi wrażenie.
⛧ Oryginalny kejs dedykowany do modelu dodaje sporo uroku. Bordowy aksamit. ❤ Różowe logo Ibaneza. ❤
⛧ Moooocno drży w łapach jak się na niej gra.
No i to tyle. Fajny badyliusz, uniwersalny w brzmieniu i wygodny. Polecam.
Foto bezczelnie ukradzione z internetu, ale tak jakby wiele się nie różni.
Posty połączone: 08 Maj, 2020, 18:52:39
Oto rzeczony binding, trochę się udało uchwycić.