Przyznaję. Kupiłem sceptycznie. Czego się spodziewać nowego po Schecterze z 2009 roku? To już 11 lat? Jeszcze niedawno te gitary wprowadzane były na rynek. Pierwsi wrzucali fotorelację z zakupu. Zachwytom nie było końca
Ten model ma jeszcze gryf przed sesją odchudzającą u Schectera. Lubię te tłuste gryfy. Za to ma już blokowane klucze, które super trzymają strój. A pickupy mają możliwość rozłączania cewek. Osobno dla gryfu i mostu. A więc jednym ruchem wyciągając potencjometr do góry mamy humbuckera przy moście a singla przy gryfie. I na odwrót. Fajny bajer. A te rozłącznie cewek tutaj faktycznie daje efekt singla. Jest drut.
A to co chciałem najbardziej uwypuklić w tym opisie to wybrzmiewanie tej gitary. Można uderzyć w strunę i spokojnie iść zrobić herbatę. Później znów uderzyć i umyć ręce wg zaleceń WHO. I mamy już utwór doom metalowy.
Progi, jak to u Schectera, super nabite. Akcja strun b przyjemnie dała się ustawić.
Jak sobie pomyślę ile za tą gitarę zapłaciłem a co dostałem to poważnie tracę sens posiadania droższych gitar. Brzmienie się zgadza (nawet bardzo), wykonanie się zgadza, stabilność stroju się zgadza, wygoda również.
Może trafiłem na jakąś lepsza sztukę. Nie wiem. Wiem, że niechcący cieszy zakup :-)
A tak swoją drogą. Jako posiadacz Mooer Ge200 muszę posiadać w domu Schectera. Taki starterpack gitarowej Biedronki :-)
Galeria do zdjęć:
http://imgur.com/gallery/OCQlvLX