Witam!
Ostatnio stoję przed dość trudnym wyborem. Posiadam ENGLa Powerballa II od kilku lat, natomiast trafiła mi się opcja, by zamienić go na Rockerverba 100 MKII.
Skąd dylemat? Ano stąd, że po 3 latach przerwy od grania wracam do zabawy w tworzenie, tyle że w kompletnie innej stylistyce niż dotychczas.
Do tej pory moim głównym kierunkiem muzycznym były dżęty, downtune i podobne wymysły. Pałerkulka sprawowała się w tych rejonach wyśmienicie. Natomiast styl mi się lekko mówiąc przejadł, znudził i ogólnie meh
Od pewnego czasu kombinuję w bardziej postowych klimatach - post/black/doom/ambient. Dużą dozę inspiracji zapewniły mi takie kapele jak Cult Of Luna, Amenra, Russian Circles, Minsk. Barytony zostają oczywiście. Problem mam z samym ampem, oraz ogólną filozofią montowania brzmienia. W muzyce tego typu ENGL zaczyna ze mną walczyć - brakuje mi dynamiki, czułości gainu na grę i ogólnej tekstury. Do dziś dzień moje zmartwienia ograniczały się do odkręcenia gainu, wyregulowania lekkiej dopałki i wio
W tej chwili zachodzi dodatkowa potrzeba używania dynamicznych cleanów i crunchu.
Nie mam już wątpliwości, że przy stylistyce jaką obrałem czeka mnie prawdopodobnie zabawa z duuużą ilością kostek - w tym fuzzy, drive'y i disto. Skądś ten gruboziarnisty gruz trzeba brać.
Ale mimo wszystko ogarnia mnie panika, kiedy myślę że mogę zaraz oddać ampa z 4 kanałami i pierdyliardem przełączników, a dostać głowę z jednym przyciskiem na footswitchu
Pytanie jest więc następujące - czy wg Was Rockerverb jest dobrą alternatywą dla Powerballa, jako amp, który będzie dobrze się dogadywał z rozbudowanym pedalboardem?
Z góry dzięki za sugestie i porady