Chyba się rozpiszę, bo to mój pierwszy custom i ulubiony producent gitar.
Carvin mnie interesował od dawna, przewinęły mi się trzy różne używane modele (DC127 z 2004, DC600 z 2013 i CT6 z 2008). Wszystkie łączył świetny stosunek jakości do ceny. Wszystkie oczywiście Made in USA, świetnie wykonane, tak samo brzmiące. A że Aries mnie zainteresował od samej premiery...
Mówiąc o customie zwykle ludzi interesuje czas oczekiwania i cena (szczególnie w przypadku ściągania z USA - cło, itd)
-czas oczekiwania. Mój „timeline” wyglądał tak:
13 września – wpłata zaliczki
26 października – live Jeff-a, gdzie pokazuje moją gitarę jeszcze tylko bez mostka
27 października – mail mówiący o tym, że moja gitara jest gotowa do wysyłki
28 października – wysyłka
9 – listopada – dostawa. Tu niestety FedEx namieszał, po pierwotnie planowana data dostawy to 4/11. Nie wiem, co tam się działo i jak FedEx ma zorganizowane huby, ale po lądowaniu 1 listopada we Frankfurcie paczka pojechała do Paryża, potem do Koln, potem do Warszawy, aby w końcu trafić do Poznania. Może wysłali, jak to
@youshy nazwał, jako „sightseeing package”.
Nieco ponad 8 tygodni, wliczając przedłużony transport, to całkiem dobry czas. Pewnie przez prostotę zamówienia, ale nieco poniżej deklarowanego czasu przez producenta, teraz chyba oficjalnie mówią o 8-10 tygodniach na zbudowanie gitary.
-koszty: mój model to trochę „bieda edyszyn” – z dodatkowych opcji mam tylko stalowe progi, matching headstock, siodełko TUSQ. Blokowane klucze i most hipshota są w standardzie. Całkowity koszt, czyli z wliczoną wysyłką i bardzo fajnym miękkim pokrowcem, wyniósł wyraźnie poniżej 5000zł. A mogło by być jeszcze kilka % mniej, gdybym miał kartę w USD i nie korzystał z bankowego kursy wymiany.
Idąc wrażeniami po kolei:
1. Bardzo fajny soft-case! Nie jest to „pokrowiec” który łamie się bez gitary w środku, a mocno usztywniony case z grubymi ściankami z twardej pianki.
2. Jak gitara wygląda, to każdy widzi na fotkach. Wszystko wybrałem świadomie.
3. Wykonanie – bdb. Bardzo na siłę znalazłem dwie rzeczy – przy płytce od cavity delikatnie „zwinięta” farba i nieco ciemniejsza linia przy klejeniu siodełka. Jeszcze jeden zarzut do samego Hipshota – krawędź siodełka E6 wbijała się w dłoń, ale chwila z pilnikiem i jest pełen komfort. Nie wiem, dlaczego jeszcze fabrycznie tego nie zaokrąglają.
Ja jestem z tych, co więcej gitary oglądają, niż grają na nich
i tutaj nie ma nic, co by mnie drażniło. A widziałem bardzo drażniące rzeczy w gitarach droższych i bardziej lubianych marek.
Matowy lakier wygląda bardzo ładnie na korpusie i na główce. Gryf jest zaolejowany, końcówki progów wykończone może mało finezyjnie, ale nie czuję różnicy w stosunku do ładniej zaokrąglonych. w DC600 było tak samo i też mi to odpowiadało.
4. Gitara jest bardzo lekka. Na siedząco minimalnie leci na główkę na stojąco tego nie zauważyłem – może też przez ogólnie małą wagę, nie jest to odczuwalne. Korpus meeega wygodny! Mówcie co chcecie, ale ja jestem fanem tych całych „bevelów".
Standardowe ścięcia w gitarach mam zwykle, grając na stojąco, obok przedramienia, a tutaj cała ręka się zawsze komfortowo układa. Gryf również bardzo przyjemny – wziąłem ich standardowy profil i radius 14, więc nie jest to typowa shredderska listewka, ale swietnie leży w ręce, a dodając do tego olejowe wykończenie i stalowe progi jumbo dla mnie jest bajka.
5. Brzmienie - selektywne, jasne i szybkie ze zwartym dołem. W sam raz do wpier*olu i właśnie na to liczyłem. Wszystko ładnie stroi i intonuje, flażolety wchodzą, jak tylko się chce. Trochę się bałem tych stockowych pickupów, nawet już myślałem o CrunchLabie, ale nie ma sensu. Z Lithium można spokojnie dużo uzyskać. Jest w sumie dość podobnie do MMJP, w pozytywnym sensie. Aries ciut jaśniejszy.
Porno:
Nie, nie sprzedaję.
Nie mówię, że to wiosło idealne i nic lepszego nie ma, ale dla mnie to jest dokładnie to, czego szukałem. A ciekawego i odpowiadająego mi superstrata szukałem przez ostatnie przynajmniej dwa lata.
Z całości jestem zadowolony na tyle, że już założyłem skarbonkę z napisem „Kiesel Vader". :>