ja kupiłem swoja 7 przez swoich bogów gitarowych z korna. Kocham te ich shreddeerskie popisy na scenie.
tiaaa
nie mam 7 i nie chce mieć. Po co mi 7 z np normalna skalą, jak moge miec 6 ze skalą 28"?
Ta jedna strona mi po nic by była
oto moja historia:
Wstep:Mam mocne skrzywienie umysłowe i nie lubie rzeczy które raża niesymetrycznością i nieparzystoscią, dlatego jak coś to sobie kupie 8 a nie 7
Część chwytająca za serce:Cała moja historia ze strojeniem niżej zaczęła się tak:na moim pierwszym wiesle (flejm bell 2 S), jak juz naumiałem sie grac przeboje typu jest super t.love czy fade to black (na chwytach oczywiscie) oraz opanowaniu w 2 dni calej płyty americana Offspringów, przyszła pora na kapelke. W niej najpierw przestroiłem się do dropa, potem namówilem zebyuśmy się stroili jeden ton niżej, czyli w D na któryn też przeszedłem do dropa. Potem próbowałem sprytnie ich przekonać że strojenie sie do C jest fajne (swoją drogą C i G to najzajebistsze tuningi), ale chopoki nie uważali ze C jest fajne, więc olałem zespól, nastroilem gitare do C, i grałem piosenki SOADa
. Potem mnie wzięlo na Slipknota, więc zestroiłem sie do B, ale po popatrzeniu na taby (no co? grałem wtedy ok roku, mogłem jeszcze korzystac z tabów) stwierdziłem, że sliknot ma tak nudne piosenki, a właściwie plyty, że ja ich pierdole. No i zaczalem grać soulflaya (a konkretniej jedna piosenkę, bo więcej nie miałem i nie znalem) Po zapoznaniu sie z resztą ich twórczości stwierdzilem, że sa nudni jak flaki z olejem a na dodatek malo melodyjni i ich też pier****
Kumpel pokazał mi korna, którego po przesłuchaniu wnikliwym i kilkukrotnym calej tworczosci, stwierdziłem że (jak pozostali) sa nudni i wyszla im tylko jedna płyta (ale też nie cała): greatest hits vol. 1. Jest kilka ładnych piosnków,. wec się na nich skupiłem. Grałem sobie blinda, którego nie cierpie i "Yall łanna singla, to se kutwa kupcie". No ale ile mozna grać 2 piosenki i to jeszcze na elektryku z menzura 24,75? Zamówilem u rana swoją szóstkę z menzurą 25,5 cala, która nastroiłem spowrotem w D i grałem na niej kawałki Cryhavoca. Potem stiwerdziłem że tak naprawde wszystkie kapele których słuchałem wieja taka nudą i maja tak banalna muzyke, ze sam sobie zacząłem grać. Potem poznałem swoja kobiete, która mi pokazała in flejmsów, amona amartha itp melodeath i metalcore i przy okazji wyciągnęła mnie z grania i tworzenia punka i ska (za co jestem jej wdzięczny
). Nastroilem się do A i jazda na moim marszałki 15W. I wtedy zrozumieąłem ze mam manie kupowania nowego sprzetu. Stan na dzisiaj: 9 gitar, 3 wzmacniacze, jedna paczka i mnuuuuuuuuuustwo kostek
A jak kupilem to sobie przypomniałem, że oprócz skrzywienia nt symetrii jestem cholernie sentymentalny i nic z całego sprzętu nie umiałbym sprzedać
o, dodam jeszcze, że nigdy nie nauczyłem sie żadnej solówki grać, nie umiem przejść szybciutko na pojedyńczych strunach po całym gryfie,m za to jestem zajebisciw szybki w nadgarstu (lata praktyki
) co czyni mnie zajebistym rytmicznym. No i dogaduje się z perka lepiej niz z bas, wiwec jestem zajebiście niepowtarzalny. O.
Podsumowania nie będzie bo mi sie w sumei nie chce nic wymyślać, jak skończe psychologie to wróce do podsumowania siebie
PS. jezeli kogos wzruszyła moja historia i chce przekazac swój 1% podatku na mnie, to prosze o kontakt