Autor Wątek: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!  (Przeczytany 2601 razy)

Offline Mother Puncher

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 471
  • It is useless, to resist.
Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« 02 Lut, 2015, 22:07:44 »
Nie wiem jak miałem nazwać ten temat, więc nazwałem byle jak, ale już wyjaśniam o co chodzi. Taka lajtowa dyskusja mam nadzieję tu się pojawi, no i przy okazji może uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytanie...

Co jest kurwa nie tak ze sklepami muzycznymi?

Dlaczego zawsze kiedy wchodzę po byle co jestem z marszu traktowany jak skończony debil, laik i gitarowa pokraka? Jak to się dzieje, że "sprzedawcy" (celowo będę używał tego wyrazu, przepraszam jeśli kogoś w ten sposób urażę, ale takie wrażenie, że ludzie pracujący w sklepach nie mają nic wspólnego z byciem pasjonatą) z marszu traktują mnie jak zawracacza dupy i generalnie mają na mnie wyjebane nawet gdybym chciał wydać 10k na sprzęt u nich w sklepie? Czemu ja zawsze odnoszę wrażenie, że Ci ludzie to pracują tam za karę? Że oni są zmuszani do obcowania ze sprzętem, wzmacniaczami (czasami konkrety mają na sklepie)? Że klient to jest robak i przeszkadza im w gapieniu się w ekran komputera. Co widzę, to odnoszę wrażenie, że Ci ludzie w ogóle nie czerpią radości z tych 6/7/8 strun. Są też tacy, których celem jest mi wepchanie czegokolwiek, byle poszło, byle gówno wepchać.

Czy tylko ja (poza jednym, jedynym moim ukochanym częstochowskim RNR) nie spotkałem ludzi, którzy faktycznie kochają sprzęt, jarają ich nowości i podzielą się realnymi faktami nt danego sprzętu, a nie będą pierdolić byle mi to wcisnąć?

No i najgorsze. Prośba ogrania sprzętu. Jakiekolwiek. Jak widzę miny tych ludzi gdy zadaję to pytanie, to mi się aż głupio robi, że tym ludziom dupę zawracam :D

Też macie takie wrażenia? Jak Wy w ogóle widzicie temat? Korzystacie z dobrodziejstw waszych lokalnych sklepów? To nie jest żaden pocisk, chodź może tak to wyglądać. Jeśli są tu pracownicy sklepów, to chętnie bym poznał wasze zdanie na ten temat, bo może jestem zbyt krytyczny i nie rozumiem pewnych mechanizmów. ;) Wyjaśnijcie, oświećcie mnie, żebym był lepszym człowiekiem. Po prostu.

Czy tylko ja jestem taki spierdolony i malkontent? :D Jak tak, to feel free i mnie spierdolcie, take no prisoners.
Ogrywam wiosła na jutubie i się tego nie wstydzę. Mam konta na wszystkich forach.

Offline pivo

  • Pr0
  • Wiadomości: 736
    • VisionsOfTondal
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #1 02 Lut, 2015, 22:14:15 »
Pracowałeś kiedyś z ludźmi?
Pracownicy muzyków zarabiają grosze i przez większość czasu obsługują gimbazę i mamuśki kupujące flety dla dzieciaków z AM.
A teraz postaw się w ich miejscu.

Ale zdarzają się pozytywne wyjątki na szczęście.

Offline Mother Puncher

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 471
  • It is useless, to resist.
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #2 02 Lut, 2015, 22:18:38 »
Tak. Pracowałem. Po części nadal to robię. I tak, może doprowadzać to do szewskiej pasji i świadomość, że dostaje się za to psie grosze jeszcze w tym nie pomaga.

Szkoda tylko, że przy okazji podpina się wszystkich pod jedną zakładkę i traktuje tą samą miarą.
Ogrywam wiosła na jutubie i się tego nie wstydzę. Mam konta na wszystkich forach.

Offline nikt

  • Jeń Lebany
  • Administrator
  • Wiadomości: 4 236
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #3 02 Lut, 2015, 22:23:11 »
I dlatego kupuję w sklepach muzycznych gdzie pracują znajomi. Każdy wypad po byle pierdołę jest też spotkaniem towarzyskim gdzie można pogadać o wszystkim.

Z obsługi nie zapomnę w RnR Katowice. Trafiłem przez przypadek na zamknięcie sklepu po zajebiście dużej dostawie z VHT na sklep. Chłopaki zamknęli i ograliśmy każdego grata z dostawy na wszystkich sensownych wiosłach ze sklepu. Bardzo miło wspominam.

Wszystko zależy na kogo i gdzie trafisz. Jak wszędzie w życiu.
"Government is not the solution to our problem; government IS the problem." Ronald Reagan

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #4 02 Lut, 2015, 22:26:57 »
Kiedyś w warszawskim metrze był taki koleś co stroił gitarę wyłącznie ze słuchu. Napierdzielał palcami we wszystkie struny i kręcił po kolei kluczami. W pierwszej chwili zbierało mi się na śmiech ale zgasił mnie po 20 sekundach jak już ją nastroił. Lubiłem tam chodzić i paczeć jak stroi gitary.
Jeszcze we Warszaskim R'n"R koło metra politechnika są spoko goście. A tak to unikam sklepów fejs tu fejs
Jazz, Lounge, Downtempo


Offline commelina

  • jestę skervesenę
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 375
  • ...grałbym EVER
    • Skervesen
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #6 03 Lut, 2015, 00:06:49 »
Nie wiem jak miałem nazwać ten temat, więc nazwałem byle jak, ale już wyjaśniam o co chodzi. Taka lajtowa dyskusja mam nadzieję tu się pojawi, no i przy okazji może uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytanie...

Co jest kurwa nie tak ze sklepami muzycznymi?

................... ........
Czy tylko ja jestem taki spierdolony i malkontent? :D Jak tak, to feel free i mnie spierdolcie, take no prisoners.

Jest to samo co z mięsnym i rtv, apteką i maglem. Ludzie +zbyt niskie zarobki a zbyt wielkie wymagania+własne ego. To jest bomba ekologiczna. Szkoda roztrząsać problem jest wszedzie ten sam, niezależnie od branży.

Offline blendamed

  • Gaduła
  • Wiadomości: 399
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #7 03 Lut, 2015, 01:18:12 »
Zależy od dnia/pogody, humoru sprzedawcy, czy autobus gdzieś tam na <wstaw jakąś dzielnicę> odjechał punktualnie albo nawet jak często w takim sklepie bywasz. Ja się w muzycznych pojawiam od święta, czyli jak sznurki wypadałoby nowe złapać, kostkę, przewód i generalnie zupełnie to dla mnie nie dziwne, że dla pracowników jestem kompletnie obojętny. Ba, nawet bym się bardziej wkurwił gdyby ktoś mi sztucznie rozwijał czerwony dywan pod nogami.
W zeszłym roku jakoś się napaliłem, że cholera sprzedam jednak swoje stare pianinko i zainwestuję w jakiś sensowniejszy klawisz (oczywiście, sentyment poszedł górą i plan się rozmył z czasem ;D), wówczas zwiedziłem każdy muzyczny w lublinie i w żadnym z nich nie spotkałem się z jakąś złą obsługą. Bez problemu można było sobie poplumkać na sprzęcie za powyżej 6k srebrników i podowiadywać się wszystkiego co konieczne. Jak w grudniu latałem za wiosłem to też jakoś obyło się bez dramatów. W riffie coś tam trochu kręcili nosem jak chciałem sobie złapać siódemkę iron label ale w końcu jakoś poszło, nawet dało radę zamienić kilka słów na temat.

Ale skłamałbym gdybym powiedział, że tak było zawsze. Parę razy gdzieniegdzie w Polsce, tudzież nie tylko w Lublinie, dostałem sugestię typu "nie męcz dupy jak nie kupujesz i czmychaj czym prędzej". Pracowałem z ludźmi i wiem, że jak się wstanie lewą nogą to powinno się ten fakt zachować dla siebie do drugiego podbicia karty ale mimo wszystko staram się im to odpuścić bo...sam pracowałem z ludźmi :D A oni mają jeszcze podwójnie przejebane bo robią za kasą i muszą się bawić w czyszczenie tego sprzętu, zmywanie z niego odcisków palców i użeranie się z takimi jak ja czyli kaleczącymi muzykę dzień w dzień ;D

Jedyne czego nie toleruję to brak kompetencji/ignorancja i chamówa ale to już raczej rzadko się zdarza.

Offline Leon

  • Mroczny Piskacz
  • Moderator Globalny
  • Wiadomości: 3 713
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #8 03 Lut, 2015, 09:39:57 »
@Mother Puncher  jesteś malkontentem, a w dodatku na ścieżce Twojego żywota postawiono typowych przedstawicieli rasy ludzkiej :D
@nikt widzisz, ja nie mam za wielu dobrych skojarzeń z katowickim RnRem akurat. Chłopaki są kompetentne, ale ciągle zarobieni (duży sklep w końcu) i raczej nie narzucają się klientowi z uwagą ;)
Ogólnie wszystko powiedział już Jarek, ale dodam od siebie, że ja dla odmiany mam paru znajomych prowadzących sklepy muzyczne, i na ich przykładzie widzę jak bardzo czasem bycie sympatycznym, kompetentnym i ogarniętym człowiekiem NIE POPŁACA. Bo kupa klientów wykorzysta to że jesteś miły i pomocny, a potem pójdzie w internety szukać 5 zł taniej. Mam bias, bo w dwóch przypadkach te sklepy są prowadzone przez ludzi których cenię i uważam za przyjaciół. Więc logiczne, że czasem wolę nawet dopłacić, ale kupić u nich. Nawet gdyby to byli obcy mi ludzie, to IMO to jedyna opcja żeby promować sensownych ludzi. To się jakoś głosowanie portfelem nazywa czy coś ;)
to że nie gram równo nie znaczy że gram polirytmię.

Offline Dun

  • TW
  • Gaduła
  • Wiadomości: 424
Odp: Sklepy/salony muzyczne - WTF?!
« Odpowiedź #9 03 Lut, 2015, 18:15:06 »
Była już podobna nawijka w innym temacie. I tam ktoś całkiem dobrze streścił problem.

W skrócie - dzieje sie tak jak to opisujesz, Mother Puncher, ponieważ w oczach szefa sprzedawanie instrumentów niewiele się różni od sprzedawania ziemniaków w spożywczaku. Ma być zysk, sklep ma lśnić, w sumie to musi być zysk, masz rozrzucić ulotki na mieście po godzinach (autentyk z mojej rocznej pracy w muzycznym), po czym na koniec i tak najważniejszy jest... Zysk?
Czy pani Ziuta z warzywniaka z pasją rozmawia z Tobą o nowym gatunku pietruszki, którego kupno rozważasz?
Nie, bo: a) Ziuta dostaje za swoją pracę tyle, że wystarcza raptem na opłaty i w sumie ma w dupie co kupujesz; b) Ziuta nie pamięta kiedy była na szkoleniu z nowych odmian pietruszki, bo szef na imprezy branżowe to sam jeździ (można się dobrze nażreć na koszt dystrybutora pietruszki!), no i szef by wolał, żeby Ziuta sama zdobywała wiedzę (czyt. Po godzinach); c) Ziuta jest po marketingu i zarządzaniu i w sumie to bardziej się zna na potocznie rozumianym sprzedawaniu (czyli na wciskaniu kitu) niż na tej jebanej pietruszce, bo szef chce wyników, a nie pasjonackiego ględzenia z klientem, który poźniej i tak kupi na Allegro.

I wiesz co? W sumie nie dziwię sie takiemu podejściu "bossa" do sprawy - jak podliczysz miesięczne wydatki, do tego dodasz ilość hajsu zamrożonego na wystawie sklepowej, to serio odechciewa się prowadzenia tego biznesu. A pasjonaci w sklepie muzycznym wytrzymują od kilku miesięcy do kilku lat max. Bo niestety, często jedyna styczność jaką masz w pracy z instrumentem, to rozładowanie palety gitar z ciężarówki DHL'u.

Offline bandit112

  • Gaduła
  • Wiadomości: 305
Po moich przechadzkach po sklepach muzycznych w Krakowie i wysłuchanych opiniach stwierdzam jedno - dobrze, że istnieje składmuzyczny. Jesteście zjebani i profesjonalni, tak trzymać, kocham Was.

Offline Ghost_of_Cain

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 300
A pracował który z Was w detalu? Z 30 klientami w ciągu godziny, w porywach? Bo "praca z ludźmi" nie wyczerpuje tematu. W czasach wczesnej adolescencji byłem pasjonatem zjawisk "komputerowych", "growych" i srowych, każdemu klientowi w sklepie poświęcałem ogrom uwagi i starałem się go słuchać, nawet gdy był patentowanym idiotą (pokochał mnie raz pewien skinhead, normalnie taki zjeb z adolfkiem na cycu, ja jebię, powaga) i co? Szefowa nakazała bardziej rozważnie podchodzić do trwonienia czasu na obsługę debili, którzy wyciągną ze mnie każdą kroplę wiedzy, a kupią pudełko do płyt DVD za złotypięćdzięsiąt.

Nauczyłem się tego, kurwa, nauczyłem. Każdemu daj tyle czasu i uwagi, ile mu się należy względem kwoty na fakturze, której przecież niby nie przewidzisz na początku rozmowy. Po trzech latach pracy w detalu, mniej-więcej. Przy czym mniej więcej, to są dwa dowolne palce w dupie, bo jednego jest tam zawsze mniej, a drugiego więcej.

Teraz zadajcie sobie pytanie - ilu tych ziomów, których tak bardzo skarcilibyście za brak profesjonalizmu, za minę i nastawienie "znowu mnie kurwa będą męczyć" przepracował tam dostatecznie dużo czasu, by się ogarnąć, oszlifować i wyważyć. I komu byście życzyli, by tyle czasu tam spędził.

Jest wprawdzie w łódzkim riffie jeden idiota, który pracuje chyba od czasów wczesnego Gierka, ale wszędzie są wyjątki.


Offline wuj Bat

  • Pr0
  • Wiadomości: 8 910
40% ludzi nie pracuje w handlu i się do tego nie nadaje
30% ludzi pracuje w handlu się do tego nie nadaje
20% ludzi nie pracuje w handlu i się do tego nadaje
10% ludzi pracuje w handlu i się do tego nadaje.
Paczki z głów!

Offline sylkis

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 501
A co z klientem, co przychodzi na rekonesans z realnymi zamiarami zakupami jeszcze nie dziś, ale niedługo?
Właśnie takiego klienta się zachęca porządną obsługą, taki klient będzie chciał wrócić wydać swoje pieniądze we właściwym miejscu.
Tylko jak odróżnić tego klienta od typa, co kupi później na allegro?
(\__/)    This is Bunny.
(='.'=)   Copy and paste bunny to help
(")_(")   him gain world domination.
:zuo: "Jesteś nadęty. Jak cholera." :zuo:

Offline Johnny

  • Pr0
  • Wiadomości: 981
  • Miszcz onelinerów
    • Robur
A co z klientem, co przychodzi na rekonesans z realnymi zamiarami zakupami jeszcze nie dziś, ale niedługo?
Właśnie takiego klienta się zachęca porządną obsługą, taki klient będzie chciał wrócić wydać swoje pieniądze we właściwym miejscu.
Tylko jak odróżnić tego klienta od typa, co kupi później na allegro?

no właśnie to jest najgorsze :D
Jak wchodzi 50letnia kobita z dzieckiem to oni na pewno chcą coś kupić, a jak ja włażę do sklepu to zaraz sobie myśli:
"O przyszedł pograć jebany... Pewnie mu się w domu nudziło... zaraz będzie grał Notink else matters, kurwa mać... nie wytrzymam tego... wynajmij sobie salkę ciołku"
i potem to "dzień dobry..." dziwnie brzmi :D
« Ostatnia zmiana: 03 Lut, 2015, 21:32:55 wysłana przez Johnny »
Jazz, Lounge, Downtempo

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Było pany byyyło, i w temacie który przypomniał Wuj, i ostatnimi czasy nawet we wkurwach/szokach. I powiedziano już chyba wszystko.

Że pracownik w zasadzie ma cię w dupie, bo nie dość że ma pińcet spraw na głowie, to czy się stara czy nie, zwykle chuja zarobi. I nieważne, że pensja pracownika to kropla w morzu kosztów jaki ponosi sklep (urządzenie, zatowarowanie i późniejszy obrót towarem, koszty dostawy/wysyłki, media, czynsze, chujwico) - skierowniczek nie da ci stówy czy dwóch (o zgrozo!) podwyżki, ale lekką ręką wypierdala xx-razy tyle do kosza, bo źle zorganizował w/w sprawy. I tak, pracowałem w handlu, jak się człowiek napatrzy ile kabony "leci do śmieci", a potem sam się użera o policzenie 10 zeta nadgodziny / pseudopremii, to się odechciewa robić cokolwiek. Zresztą nie tylko handlu to dotyczy tak swoją drogą.
Że zamiast jednego MM JP sklep powiesi sobie 5 sounderów, 4 corty, 3 epifony i 2 szektery. Aha, i 20 cymbałek (cymbałków?) dla cymbałów ( ;D ) z podstawówki muzycznej za rogiem. I to one zrobią obrót/zysk.
Że... ale co tam, jak pisałem, wszystko zostało powiedziane.

PS. Taka mnie naszła ostatnio dziwna refleksja odnośnie podejścia do klienta względem konkurencji jaka panuje na rynku. Mianowicie pierwszy raz w życiu kupiłem coś z kategorii - uwagauwaga - erotyka :D

W skrócie potrzebowałem kupić taki "niegrzeczny prezent" ;) , wszedłem na allegro w odpowiednie działy i zdębiałem (nomen omen ;) ) ile tam tego burdlu jest - dop wyboru, do koloru ;D Plus ceny -50% względem sklepowych (i dobre -75% od katalogowych), dostawa za darmola i na dzień następny, kontakt z klientem momentalny, z opisem, fociami i chujwicojeszcze. Dlaczego? Bo kurwa konkurencja. Może zdrowa, może nie do końca zdrowa (to już inny temat), ale sprawiająca że sprzedawca walczy o klienta, a nie klient walczy ze sprzedawcą.

Cytuj
poza jednym, jedynym moim ukochanym częstochowskim RNR

Bogdan i Paweł robio różnice :P Co prawda trochę mnie tam nie było (przeprowadzka), co prawda poziom nie jest już taki jak krótko po otwarciu (jak jeszcze pracował ten trzeci, nie pamiętam imienia), ale i tak większość sklepów mogłaby się od nich uczyć standardów "jak prowadzić salon muzyczny".
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.

Orange

  • Gość
Aha, i 20 cymbałek (cymbałków?) dla cymbałów ( ;D ) z podstawówki muzycznej za rogiem. I to one zrobią obrót/zysk.

Sam jesteś cymbałek. To są dzwonki chromatyczne.

Offline lupus

  • Pr0
  • Wiadomości: 908
  • nadużywam delaya i reverbu
Aha, i 20 cymbałek (cymbałków?) dla cymbałów ( ;D ) z podstawówki muzycznej za rogiem. I to one zrobią obrót/zysk.

Sam jesteś cymbałek. To są dzwonki chromatyczne.


Offline lwronk

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 428
  • Who said you need to buy a guitar?
    • Avernus Guitars
W sumie, to ze swojej strony mogę bardzo pochwalić gdański RNR. Nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby coś było nie halo z obsługą, dla stałych klientów jest rabat nawet przy pierdołach typu struny i nie trzeba o niego pytać. Chłopaki i Marta zawsze doradzą, jak ktoś właściwie nie wie, czego chce, a z ogrywaniem czegokolwiek nie ma najmniejszych problemów. Innymi słowy, full profeska :)

Offline sylkis

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 501
Lubię Szczecińskiego Rockmana.
Kiedyś hejciłem Szczecińskiego Fana, ale zmieniłem zdanie, gdy kupowałem u nich swojego focusrite :)
(\__/)    This is Bunny.
(='.'=)   Copy and paste bunny to help
(")_(")   him gain world domination.
:zuo: "Jesteś nadęty. Jak cholera." :zuo: