A więc (nie zaczyna się zdania od a więc) mam takie coś.
Ibaneza RG570FM z 1991 roku , OFC z FujiGen z Dżapą. Wpadła mi w ręce całkiem przypadkowo, mianowicie - miałem Ci ja ostatnio takiego chińskiego straciora SX, i chciałem go puścić aby zakupić sobie co innego. Pisałem do różnych ludzi o wymiany, niektórzy nie mówili od razu nie, a większość od razu
ale do rzeczy. Zobaczyłem ogłoszenie, że chłop odda Ibaneza RG570 ze zdartym lakierem, i to wszystko co mu było o nim wiadomo. Myślę sobie - a pigmej mnie to boli, napisze - co mam do stracenia. Jakie było moje zdziwienie, gdy odpisał - bardzo ciekawa propozycja, mów dalej
Koniec końców był w czwartek u mnie kurwier z paczką z gitarą. Po spierdoleniu z zajęć aby odebrać ją kurierowi, zacząłem ją rozbierać na części pierwsze. Po wyjęciu mostka odechciało mi się, i tak tylko siedziałem i się na nią gapiłem. I nagle coś mnie tknęło - ej, przecież V1 i V2 Ibanesofskie tak nie wyglądają! Szybki gógiel na te picki, fucktycznie - zupełnie inaczej. W te pędy biorę śrubokręt, odkręcam picki - a tutaj szok i niedowierzanie - set DiMarzio. Wygryw życia. Jednak coś za coś - pierwsze 4 progi są na pewno do szlifu, a może i nawet do wymiany. Lakier zdarty do żywego.
Chciałem sam ją polakierować, już nawet byłem w kastoramie, ale się w porę zorientowałem, że mieszkam w akademiku i nie mam warunków do tego. Po szybkim riserczu znalazłem kolesia, który mi pomaluje korpus + główkę na interesujący mnie kolor. W miarę postępów będę wrzucał fotki (jeśli kogoś to interesuje) z prac. Zaczynam od całkowicie nagich fotek Jebka.
Spoiler