Ja powiem tak
Używałem przez pół swojego gitarowego życia "no namów", bespeco, proeli die hard gold / silver, road pro.
I muszę powiedzieć że są to na prawdę wytrzymałe kable szczególnie proel, bo nie rozjebał mi się ani jeden i leżą w szafie do dziś. Zawsze mówiłem że są super.
Aż do czasu gdzie obcowałem z kablami klotza, sommera czy monstera.
Na prawdę po długich, bardzo długich testach i porównaniach w większym gronie niż ja sam
Wszyscy jednogłośnie stwierdzali że między sommerami i klotzami np. różnica jest ale drobna, kwestia preferencji i temat nie wart spuszczania się.
Choć zależy kto i jak podejdzie do tematu :
Bo np. spirit był bardzo przeźroczysty i czytelny ze sporą ilością basu. XXL za to lepiej podbijał środek pasma. Klotz ac 110 był bardzo równy, a Titanum mocny w każdym paśmie. Monster był natomiast dość "ciemny" i mi osobieście do gustu nie przypadł
( mowa o monster rock
) .
Ale tak jak napisałem to niuanse.
Jednak między klotzem, sommerami i monsterami a między jakim kolwiek proelem czy bespeco
różnica jest już według mnie diametralna i przez bardzo długi czas jak się okazało kable były piętą achillesową braku mocy w moim zestawie! FUCK
"lepsze" kable przenoszą szeroko i dynamicznie, wszystko jest czystsze i czytelniejsze. takie "powerfull"
Najbardziej rozczarowany byłem proelem bo przez niego zestaw grał jakby ktoś mu obciął jaja.
Sprawdzane to było wszystko przez nas skrzętnie na wykresach itd.
Warto kombinować z kabelkami serio.. bo u mnie wyglądało to właśnie tak jakby ktoś obciął połowę "mocy" podłączając takiego proela zaraz po klotzu np.
Spoiler IMO do monstera nie warto dopłacać.. tzn. Ja nie widzę sensu ani powodu, klotz trochę mocniej się skręcał i plątał dla tego mój osobisty wybór pada na sommera