Dziwne. Ogrywałem jakąś 7kę z floydem w mayo, chyba setiusa(albo regiusa, nie pamiętam, ale raczej to pierwsze, bo z przykręcanym gryfem). Niby mahoniu tam w chuj było ale akurat różniaste flażolety na najgrubszych strunach dawało się na tym spokojnie pocisnąć. Wzmak co prawda to ta ich jebana zamulasta riviera ale bardziej przeszkadzało mi to w kostkowaniu niż w ciskaniu flażo. Ale ja to ja. Mam lekką obsesję na tym punkcie i nie spocznę, póki na danym wiośle nie wycisnę kilku wizgów.
Jeżeli mi nie wychodzą po kilku dniach kombinowania, to mam podstawy aby twierdzić, że wiosło jest faktycznie chujowe.