Z racji coraz bardziej męczącego GASu na wiosło z klonowym gryfem postanowiłem stać się właścicielem takiej gitary. Jestem fanem stratokształtów - żaden inny nie wchodził więc w grę. Idea była taka, żeby wiosło skołować za jak najmniejsze pieniądze. Najpierw rozglądałem się za gotowymi gitarami (miałem na oku Squiera Affinity, SX custom). Rzuciłęm ogłoszenie na giełdzie i zgłosił się do mnie BartoszKa. Zaproponował mi wiosło w całkiem fajnej cenie, ale troszkę wyższej niż przewidywał budżet. Wymieniliśmy parę maili i koleżka ten uświadomił mi, że mam cały hardware do wiosła, a brakuje mi tylko drewna... Zakupiłem więc od niego korpus olchowy w pięknym zielonym kolorze.
Więc - decha jest. Pikapy zostały mi po caffecasterze, wymieniłem w nim również klucze na Shallery. Miałem więc dodatkowy komplet kluczy. Most - z Cimara Leona. Resztę brakujących części kupiłem na guitarproject (śrubki, płytka gniazda, straplocki). Okazało się, że brakuje tylko gryfu. Rozpocząłem więc poszukiwania na znanym portalu aukcyjnym. W oko wpadło mi wiosło marki "Billy Ray". W życiu o nim nie słyszałem, ale miało to co trzeba - klonową podstrunnicę i niewygórowaną cenę. Gryf został, korpus sprzedałem. Niepokoił mnie tylko fakt, iż gniazdo korpusu było już powiększane, żeby zrobić miejsce gryfowi Bartka. Kiedy doszedł mój klonowy kij okazało się, że jest większy i bez problemu dopasowałem sobie go do korpusu. Profil gryfu to prawdziwy bejsbol. Bardzo mi nie odpowiadał. Po zdjęciu lakieru postanowiłem poprawić ten nieszczęsny kształt. Z założenia miał być asymetryczny
Wyszedł leciutko
Ale bardzo blisko do kształtu mojego Flejma - jestem bardzo zadowolony. Progi - jakiś żart, siodełko - plastik fantastik. Druty nabiłem jumbo, siodełko grafitowe.
Wiosło złożyłem do kupy ale czegoś mi w nim brakowało. Skręciłem pikapy na maskownicy od Cimara Leona - czarnej. Podumałem chwilkę i wyciągnąłem arkusz poliwęglanowej pleksy. Takiej, z której robi się owiewki do motocykli (wycyganiłem od kumpla robiącego reklamy). Ma ona dwie zalety - jest bardzo twarda, ale nie pęka i jest przezroczysta. Wyciąłęm z niej nową maskownicę. Pod płytkę wpakowałem pamiątkę z dzieciństwa - kartkę z ulubionym komiksem
. Na główkę założyłem bransoletkę, którą nosiła moja pierwsza gitara...
Teraz wiosło wygląda jak należy, gra jak prawdziwy strat. Brakowało mi tylko jakiegoś pokrowca...
Byłem kiedyś właścicielem dwóch Zaków, po jednym została mi waliza robiona przez stolarza za wódeczkię. Nieporęczna, gitara w niej latała i się obijała. Nie używałem tego, leżało u babci zapomniane przez kilka lat. Zak miał ksztatł Ibaneza S - był generalnie troszkę mniejszy. Wystrugałem ze styropianu kształt gitary, obkleiłem pedalskim pluszem. Wiosło wchodzi w to ciasno i nie ucieka nigdzie
I foteczka wioseł, do których jestem przywiązany
Taka rodzinna...
BTW Dzięki Muszka za pomysł co zrobić z dodatkowym otworem po potencjometrze
Posty połączone: 27 Paź, 2012, 11:52:10
Aha. Wiosło nie ma jeszcze napisu na główce, bo nie mam pomysłu jak je nazwać