To jazzowe brzmienie, to tylko przetwornik, nagrywa się zazwyczaj w linię (np. Pat Metheny), nie stosuje się symulacji.
Jedynym efektem jaki dodaję, prócz korekcji EQ jest reverb/delay mojej własnej produkcji - słyszany w nagraniu. Na sumie też dodałem kompresor - bo zakres dynamiki był trochę za duży.
Jeszcze jedno. OK, pianino brzmi pięknie. Zgadza się, Chopin to jest moja top trójka muzyków wszech czasów. Ok, grając na fortepianie byłbym jednym z miliona grajków, musiałbym szukać gdzieś indziej pomysłów.
To, co niektórzy mi radzą - graj na fortepianie, albo kostką, byłoby naprawdę wielkim krokiem wstecz. Przede wszystkim musiałbym mierzyć się polifonią z klawiszowym Bachem, a tu nie muszę
Mogę grać sobie frazowanie typu Metheny do kontrapunktu, prowadzić głosy w bliskości sekundy i robić różne zabiegi artykulacyjne. Nawet jak to brzmienie jest wg niektórych gorsze, to
nie jest miarą uroda brzmienia, tylko jego charakter, odrębność. Innymi słowy lepsze brzmienie, to własne, niż ładne ale typowe. Nie jest to może jakaś wielka zasługa, ale żaden tapper na świecie nie gra jazzową barwą gitary. Ja tak. Mam wewnętrzną potrzebę własnej odrębności, mojej działki której nikt inny nie eksploatuje, ja po prostu ćwiczę inne rzeczy, niż wszyscy - coś innego niż pianiści, coś innego niż gitarzyści, coś innego niż (!) tappingowcy. Z każdym rokiem oddalam się coraz bardziej od utartych "kanonów. To jest fajne i to może robić ... KAŻDY z nas. Ba, powinien wg mnie. Bo co to za problem? Kwestia chęci, motywacji, uporu lub ich braku.
Ciekawostka - Bach nie lubił brzmienia fortepianu. Klawesyn był mu obojętny, organy lubił. Uwielbiał klawikord - jedyny instrument klawiszowy z podciąganiem strun i wibratem typu gitarowego (tylko w górę), tzw. Bebung (współcześnie kojarzyć z klawiszami Aftertouch). Dociskasz klawisz -> podciągasz strunę
Do dziś nikt dokładnie nie wie jak Bach podciągał struny, jak wibrował, ale wiemy, że to robił. Klawikord do organów, albo do fortepianu, ma się jak tapping do kostki.