Tzn.? Z tym, że jakieś może ze 2% ludzia ma faktyczną karierę, a każdemu to gdzieś próbuje się obiecywać, np. w systemie szkolnictwa? Że już samo posiadanie kariery nie jest bardzo stresujące i stawiające Cię we współzawodnictwie? Że praca / kariera nie są najważniejszym celem w życiu? Że rodzina jest najważniejsza? Że kobiety jak kończą 35 lat to nie dostają szału / paniki jeśli jeszcze nie mają partnera / rodziny? Że nie jesteś tak wyjątkowy jak się Tobie wydaje? Żeby wykształceniem podnosić swoją wartość na rynku pracy? Że bez partnera, pracy i rodziny Twoje życie nie będzie super? Że jako 19-20 latkowi wydaje się komuś, że coś wie, a realnie NIC nie wie o życiu? I że Ty czy ja TAK NAPRAWDĘ coś wiemy o kobietach?
Nie wiem z czym można się "zupełnie nie zgadzać". Konkrety. Facet jest psychologiem klinicznym 30 lat, wie co mówi, ma przekrój, pomaga ludziom, diagnozuje, leczy. Ja nie znajduję jednego kłamstwa w tym co mówi, ma miażdżącą logikę. Dlatego pozwalam sobie linkować.