Hej,
Wczoraj dotarła do mnie nowa zabawka - Gibson LP Traditional Iced Tea 2010.
Gitarę kupiłem "na otarcie łez" niedługo po tym, jak michal6007 zgarnął swojego Customa '88 w śmiesznej cenie
Wioseł mam pod dostatkiem, ale dopadł mnie straszny GAS na LP i musiałem jakoś wypełnić tę pustkę w sercu
Pomęczyłem zatem Amoresa z GOP i okazało się, że ma w zanadrzu Traditionala niepośledniej urody. Szybki deal i gitara trafiła do mnie.
Pierwsze spojrzenie do pudła i okazało się, że gitara ma raczej plain top niż piękny flejm, jaki widziałem na zdjęciach! Trochę się zawiodłem, ale wziąłem badyla do ręki, poobracałem i wtedy wszystko stało się jasne - flejm jak najbardziej jest i to całkiem zajebisty, po prostu patrząc prostopadle na deskę prawie go nie widać
Natomiast pod wszelkimi innymi kątami jest doskonale widoczny i strasznie cieszy oczy. Kolor Iced Tea zawsze mi się podobał, więc tu nie było niespodzianek, chętnie jednak przygarnę w przyszłości jeszcze jakąś ślicznotkę w umaszczeniu Heritage Cherry Sunburst.
Wiosło jest bardzo wygodne (pomijając dostęp do najwyższych pozycji, gdzie i tak rzadko bywam) i ładnie wykonane (choć znalazły się jakieś mikro-ubytki, ale mi to na szczęście wisi).
Najważniejsza rzecz - brzmienie. Przyznam, że zakochałem się z miejsca w pickupach '57 Classic + '57 Classic Plus. Wiosło jest cholernie podatne na artykulację, pięknie odzywa się przy najdelikatniejszym nawet muśnięciu strun, a jak się przypierdoli to klękajcie narody
Kontrola nad dźwiękiem jest niesamowita. Dotychczas grałem zazwyczaj na wiosłach z przystawkami ukierunkowanymi raczej na ciężkie granie i trochę się bałem '57, ale okazały się znakomite. Mój ulubiony obecnie set SD1+D-Sonic co prawda pięknie opędza mi wszystkie klimaty, w których się poruszam (i robi cuda przy rozłączonych cewkach), ale komplet '57 robi mi chyba jeszcze bardziej, czego się po nim zupełnie nie spodziewałem
Od gitary ciężko mi się w ogóle oderwać, strasznie chce się grać, najlepszym dowodem niech będzie to, że NGD zrobiłem dopiero dzisiaj, a na jakiekolwiek zdjęcia nawet nie chce mi się tracić na razie czasu, toteż wrzucę póki co kilka fot, które dostałem od Amoresa (mam nadzieję, że się nie obrazi).
Cieszcie się razem ze mną, albowiem znalazłem grata, którego miłuję