IntroZatem po dłuższym okresie zabierania się za kupno lampy, dopadł mnie końcowy GAS związany ze sprzedażą POD X3 PRO i końcówki mocy by HandBox (nie lampowej). Byłem nastawiony na Peavey 6505 i już miałem nagraną transakcję, ale w ostatniej chwili okazało się, że head poszedł i znowu zostałem w ciemnej dupie. W między czasie na allegro pojawiła się oferta sprzedaży Laneya Ironhearta IRT 60 H za całkiem fajne pieniądze. Wujek Goole powiedział mi że jest to wzmacniacz hi-gainowy, że Laney wychodzi naprzeciw ludziom w headem do metalu, że wszyscy ogólnie są zachwyceni, że niestety jest Made in China i zdążają się pewne usterki (przepalające się diody od power i standbay), że Killswitch Engage ma teraz nich grać, że kanał czysty jest fajny, że dużo opcji regulacji i kreowania dźwięku, że jednym, pstryczkiem zmieniamy bias na końcówce mocy i można zamiennie wsadzać 6l6 albo el34 i jeszcze parę innych rzeczy. No i zaryzykowałem.
Generalnie chciałem uniknąć heada wykonanego przez małe chińskie rączki, ale koniec końców jak zwykle o wszystkim rozstrzygała kasa, a raczej jej brak. Miły sprzedawca za niewielką dopłatą zaoferował mi kejs robiony na miarę, zadzwonił nawet do mnie i powiedział jaki to Ironhear jest fajny, że ktoś tam z bandu Pilochowskiego sobie go zamówił, że dystrybutor rzucił na rynek tylko kilka sztuk i że następna dostawa ma być dopiero za 3 miesiące. Whatever.
WyglądWygląd jako rzecz subiektywna pozostawiam wam do oceny.
WykonanieNiestety jakoś czuję się że to chińszyzna. Nie, ja nie narzekam, bo za te kasę to fajny zakup, ale jakoś te potencjometry mają tani feeling, nie wszystkie są dokładnie wykonane, wczoraj na próbie zaczęła mi dioda standbay mrugać, tolex czy co to tam nie jest jakiś taki chiński. Kiedyś sobie kupię Engla Powerballa i porównam
BrzmienieChciałem 60 wat, bo przerażała mnie opcja kupowania kwadry lamp, ale bałem się że to jednak może być trochę mało do metalowego łojenia na mojej kolumnie 2x12, z blastującym perkusistą, głośnym drugim gitarzystą i basistą z nowym kombo. No bo niby wszyscy piszą że lampa jest głośniejsza od tranzystora (druga harmoniczna i takie tam), no ale przecież miałem 200W końcówkę mocy i i podpięta do PODa, rozkręcona na połowę jakoś nie miała pierdolnięcia. Niby dużo mocy podawała, bo V30-stki już słuchać było jak nie dawały rady (breakup czy coś), a jednak wciąż za cicho.
Po podpięciu heada do paki, rozgrzaniu lamp i podpięciu gitary, pora na najważniejszy test - da saund!. Co mogę powiedzieć: jest szatan! Wreszcie słyszę swoją gitarę, wreszcie czuję bass pomimo kolumny 2x12. Brzmienie jest twarde i zwarte. Bez dopałki daję radę jak ta lala. Jak dla mnie trochę za mało gainu (muszę go rozkręcać na na 8 w 10 stopniwej skali), ale dopalam go wbudowany boosterem (ustawiony na 3) i sound jest tight i powerfull. Chyba jednak nie kłamaliście, że lampa jest głośna. A mam jeszcze zapas na końcówce mocy, że hoho! Kanał czysty jest bardzo fajny ale nie widzę potrzeby jego używania bo po skręceniu volume na gitarze, kanał lead pięknie się czyści. Miodzio.
Zabawa pokrętłem Watt ma powodować to, że pomimo rozkręconej końcówki, można grać sobie w domu. Jednak po skręceniu Watt dżwięk się zmienia: nie ma takiego powera, jakaś siara się pojawia. Do grania w domu wolę jednak używać Revalwera.
Próbowałem podpinać POD HD 300 przed heada. Miałem nadzieję, że użyję tego do dopalenia Laneya + bramka szumów + czasem wah-wah. No i niestety nie da rady: POD nie jest truebypass i brzmienie zmienia się diametralnie: brak jest pierdolnięcia, znika bass, znika góra. Z ciekawości porównałem jak w tym przypadku wypada najzwyklejszy BOSS DS-1 - wypada 100 razy lepiej. Nic nie zjada i dopala.
Wzmacniacz jest cichy. Trochę szumią lampy preampu, ale po ściszeniu gitary jest cicho, więc sekcja powerampa nie szumi. Za jakiś czas wymienię lampy, ale to pewnie nie będzie mój priorytet.
PodsumowanieJestem zadowolony
Teraz czas no kolejne wydawanie kasy - pedalboard. Na początek myślę żeby kupić MXR ZW44.
A teraz porn: