Yyyy... w paśmie przenoszenia Twojego monitora chociażby? Nauczony doświadczeniem, uważam, że taka akcja ma sens jedynie wtedy, gdy soundy kręcisz na normalnym, trójdrożnym frontlinie, z dołem od 40 do 100 hz, środkiem 50 - 250 i resztą od 250 do 19khz. Inaczej zawsze gdzieś będzie przepierdolony sygnał.
No to porównajmy nasze sposoby uzyskania brzmienia.
POD + słuchawki w domu, POD plus głośniki w domu, POD plus monitory (do nagrywania, nie odsłuchowe). Kręcimy brzmienie. Nagrywamy numer. Siedzi w miksie. Doprawiamy. Jest tak jak lubimy. Wbijamy na próbę, odpalamy na monitorze, weryfikacja brzmienia - jest ok. Wychodzimy na scenę, wypuszczamy w linię to co mamy na PODzie wyrkęcone w domu, zweryfikowane na nagraniach. Za konsoletą siedzi mój akustyk, dostaje piekielnie czysty i ładny sygnał, jeżeli czegoś mu brakuje dodaje, weryfikuje warunki nagłośnienia i sali. Nie mam swojego akustyka, zadanie jest proste, wystarczy nie spierdolić mojego sygnału
vs.
Procesor + końcówka + paka 412. W domu nie pokręcisz. Kręcisz na sali prób. Masz brzmienie. Odejdziesz na metr do tyłu, jest inaczej. Odejdziesz w prawo - inaczej. Ściszysz inaczej. Ustawiasz idealnie, przychodzisz na następny dzień - już Ci coś nie leży.
Wbijamy na koncert, masz swoje SM57, jest fajnie, nie masz, wpinają co mają. Różnie bywa. Ktoś Cię tam podpina. Dobrze trafi mikrofonem, będzie fajnie, nie trafi, albo dupa albo Twój akustyka lata i poprawia. Teraz pytanie, jak to brzmi na przodach? Masz swojego akustyka, da radę Cię nakręcić na każdym sprzęcie, wie co podciąć przy drop E oktawę niżej. Nie masz? Pojawia się sporo różnych problemów, nawet nie ma co pisać.
Oczywiście z opcją drugą spotykamy się cały czas i właściwie przez większość mojej "kariery" koncertowej tak właśnie się grało, licząc na dobre nagłośnienie czy kumatego akustyka. Często spotykałem się z opiniami że było dobrze. Że było źle zazwyczaj nikt nie mówi. Ale bywało się na wielu koncertach tych mniej znanych i zazwyczaj była lipa i to straszna. Albo za głośno, albo siara, albo sam dół, albo nic nie słychać. 1 na 10 kapel brzmi naprawdę dobrze.
Wiadomo że wszystko przychodzi z doświadczeniem i wiem Yony, że na bank brzmisz dobrze na gigach między innymi z racji doświadczenia. Ale 90 procent kapel nie brzmi.
I na 100 procent jestem przekonany, ze nawet gdyby wszyscy grali z PODów i tak nie brzmieli by dobrze, z wiadomych przyczyn
Ale POD ułatwia wiele rzeczy.
Zszedłem tu z głównego wątku, ale chyba wszyscy skumali o co mi chodzi.
BTW nigdy nie zapomnę pewnego gigu z backline'u. Triamp 0,5 metra ode mnie, rozkręcony na połowę. scena 2x3, dwie perkusje (taa, zajebiste Lipali). Koszmar. 3 dni głuchy chodziłem (grałem w stoperach), nie słyszałem nic prócz siebie. Tragedia.