Dziś oto objawił się jeden z piękniejszych poranków tych wakacji. Tak koło dziewiątej zapukał do mnie (całkiem miły) pan z poczty polskiej z paczuszką. Okazało się, że jedynym problemem było podpisanie kilkunastu papierków i potem...
Potem, standardowo, nie mogłem zdecydować się czym otworzyć tą paczkę:
W końcu, po wielu trudach i znojach:
(osobiście tego najbardziej się obawiałem, bałem się że wysyłka w gigbagu może być dla mojego tele śmiertelna..)
iiiiiiiiiiiiiiiiiii
iiiiiiiiiiiiiiiiiii
iii
(oh! ah! ooooh!)
!!!!!!!
Foty za grosz nie oddają uroku wiosła, wszystkie aparaty które mam w domu doszły do wniosku że się rozładują a mnie wtedy został jedynie pstrykacz z nokii...
Ogólnie, wiosełko jest z 93-94r., jest to 72' reissue, sucz jest japońska, najbardziej klasyczny tele jaki może być, jesionowa decha, jednoczęściowy (!) klonowy gryf i podstrunnica, single fendera. Mostek z trzema podwójnymi kostkami, klucze gotoha, pickguard czarny-biały-czarny.
W każdym razie - nie mam pojęcia jak gada przez piec, sprawdzę dopiero za trzy tygodnie bo w środę wybieram się do Tunezji (kurwa, akurat teraz..). Z dechy gada baaaardzo ładnie, nawet jak na założone niteczki 9-46. Klucze całkiem nieźle trzymają, nawet jak na nieblokowane i przy szaleńczym wibrato (no, tu już nie jest AŻ tak wspaniale). Zobaczymy na przestrzeni dni czy dostaje u mnie zieloną kartę, jeśli tak to zacznie się wymienianie części; na początku klucze, mostek...
Enyłej - czuję że dorastam
Ed. fotka ze stópką będzie jak mi się aparat podładuje