Mam podobnie, na codzień mnie to 14 kg roweru nie rusza, ale czasem jak mnie minie jakiś gość na szosówce też mam takie myśli.
Btw. pierdolę, zjeżdżam z chodników na jezdnię już dokumentnie, wczoraj się prawie zabiłem przez jakieś dwie kretynki na poniatówce :/ W skrócie, jedna nagle poczuła potrzebę zrobić niekontrolowany krok w bok, zahaczyłem o nią kierownicą, wyleciałem z chodnika na jezdnię tuż pod radiowóz, a potem jeszcze musiałem udowadniać, że jestem trzeźwy w każdym znaczeniu tego słowa i tłumaczyć dlaczego się nie zatrzymałem i nie sprawdziłem co z nią ( no ciekawe, czemu się nagle nie zatrzymałem na przelotówce o dwunastej w nocy i wolałem podjechać do przystanku autobusowego 50m dalej -_- ). Cud dziki, że nie zleciałem z roweru pod ten radiowóz. A do tego zmęczony byłem bo jednak ponad 30 km tego dnia zrobiłem.