aja mialem behringera delay, dd3 bossa, dl4 od line6, testowalem eventide timefactora i teraz mam ibaneza DE7 (a w zasadzie to juz nie bo go sprzedałem w sumie...)
behringer, mimo złej sławy, nie był najgorszy, chociaz on tylko odbijał,przestrzeni w ogole nie robił... taki po prostu odbijacz.
dd3, posiedzial u mnie chyba miesiac i odrazu wylecial. w ogole mnie nie zachwycil, zrazilem sie do bossow totalnie. wszyscy sie jaraja, dla mnie kupsko niezmierne.
dl4 - meega fajna zabawka, ma wszystko czego trzeba. wkurzalo mnie to ze nie moglem wylaczyc eq w Digital Delay (nie wiem, moze da sie to zrobic - nie czytalem manuala) ale sprzedalem go nie z powodu tego eq, lecz z powodu tego ze korzystalem tak na dobra sprawe tylko z 1 ustawienia a ciezkie i spore to to cholerstwo.
De7, tani, bardzo fajnie brzmiacy delay. jedyna jego wada (co mnie akurat srednio obchodzilo) to brak tap tempa. genialny delay wg mnie za te pieniazki

a teraz nie wiem na czym spoczne, moze do dl4 wroce?
odnosnie timefactora od eventide to to jest kurwa dopiero delay

brzmi jak marzenie, zwlaszcza w stereo. brzmi niesamowicie, do tego ma tam jeszcze jakies inne efekciory. ale cena nawet w usa dosc zabija, a my tu mowimy o tanszym rozwiazaniu

wiec polecam DE7
Edit: no i nie wrocilem do dl4, kupilem rackowy unit od ibanola. zobaczymy jak to poleci. na probkach brzmialo slicznie.