Po sprzedaniu Sajda (z powodów różnych), zostałem zmuszony do kupna jakiegos wzmaka. Budzet: max 3000 kzł. Na samym początku miał to być jakiś tranzystor. Przy przeszukiwaniach sklepów netowych wpadl mi w oko piłej 6505. I wtedy zaczeło mi świtać, żeby spełnic swoje marzenie i zakupić Peaveya 5150 w wersji I. Nie jest to co prawda wersja block letter, ale (moze to z powódek czystko psychologicznych), nie zauważylem znaczącej różnicy między BL a zwykłym. W grę wchodził jeszcze Engl Fireball (lub powerball, ale ten byl za drogi), ale ostatecznie zostało przy 5150, z czego się ciesze (w koncu to mój wymarzony wzmak
) A zdecydowałem sie na wersję I a nie II, po pierwsze ze wzgledów finansowych, po 2 dlatego, że nie potrzebuje osobnej korekcji (świetnie radze sobie ze wspólna korekcją, a cleanu jednak używam w miare czesto, jak na muze którą gram). Dobra, koniec historii mojego życia, pora na recke własciwą:
Wzmacniacz dotarł do mnie świetnie zapakowany, moje pierwsze wrazenie po odpakowaniu: o kurwa, jaki olbrzym. Wzmak jest raczej stanardowej wagi jak na wzmak lampowy, czyli 23-25kg. Ale jest duży (głównie pod względem glebokości). Od razu chciałem go wypróbowac, ale niestety nie miałem jeszcze transformatora (ale ten przyszedł po 2 dniach). W koncu dotarł, zawiozłem go na salkę, podłączyłem pod paczki (na codzien gram na 2 paczkach Labogi na v30, ale moim nastepnym celem jest engl 412 na v30, wersja PRO). Pierwsze ogrywanie odbyło się na moim Ranie Explorerze CS z jednym HB pod mostem (wtedy był to Merlin, obecnie jest SD Live Wire Metal). Wzmacniacz mnie kopnal w morde i to nie trampkiem tylko porzadnym glanem, tak samo zresztą było w przypadku podłączenia jacksona RR na seryjnych PUpach. Wzmacniacz ma dla mnie cudowna charakterystyke brzmienia, jest selektywny, bardzo sterylny. Gain mam ustawiony na 5,5, ale jestem pewnien że jak będe miał gitare przystosowaną do takiego stroju, to gain zmniejsze
. Jak juz zapewne wszedzie ogłosilem, gram melodeath/BM/Metalcore/Doom (a dokladniej w Lord of Twilight). Prawda jest, że trzeba koniecznie ograć ten wzmak przed kupnem, ale mysle ze każdy znajdzie w nim cos dla siebie
Dobra, bede uzupelniał te reckę z czasem, a póki co podsumowanie
plusy:
- jest mój
- ogolnie wyglad i wykonanie (sprawia wrazenie i jest to bardzo stabilna konstrukcja)
- jest mój
- brzmienie: gainu wystarczajaco duzo dla kazdego i na dodatek zajebiście to to głośne.
- MÓÓÓJ
minusy:
w sumie nieczego znaczacego sie nie dopatrzylem, dla niektórych może być to waga i ogolnie nieporęczność (jak w kazdym headzie). Jedyne co mi osobiście troszeczkę przeszkadza, ale to i tak byłoby czepianie się na siłę, to fakt, że kabel jest na stałe a nie doczepiany. Acha, i strasznie badziewny footswitch, który jest zdecydowanie za drogi i za badziewnie wykonany (calość z plastyku, cena 30$-50$ w zalezności czy z diodami czy nie).
Podsumowując:skala 1-10
wzmacniacz: stosunek cena/jakość: 10, dla mnie nie ma wad
footswitch: stosunek cena/jakość: 2 (nie dałem 1 tylko ze względu na fakt że działa w porzadku)
wbrew temu, co mozna uwazać, myśle że efekt WOW mam juz za sobą, wiec moja opinia jest w miarę obiektywna
Czekam na pytania, i jak coś naturalnei zapraszam na ogranie, dodatkowo 13 marca gramy koncert z Chordatą i Christ Agony, wiec zapraszam, bedzie to jego i mojego nowego wiesla chrzest bojowy