Po ponad miesięcznym używaniu mogę już coś napisać i wyrazić opinię ale najpierw krótki wstęp. Miałem kupić drugą siódemkę, ale jednak coś mnie podkusiło, co by lepiej kolejny raz zmienić cyfrę na lampę. Przygoda moja z wzmacniaczami zaczęła się od tryliona wzmacniaczy poniżej 1k, o których nie warto nawet wspominać. Jakiś rok temu trafiłem na laneya ironchearta 212 do którego po czasie na 4 kable dorzuciłem bossa gt-100 i nawet mi się to spodobało do tego stopnia, że pogoniłem 40 kg laneya i dokupiłem kolumnę aktywną. Grało znośnie, ale doszedłem do wniosku, że zmienię bossa na poda hd500x. Nawet ponad poł roku gościł u mnie taki zestaw, ale nie (żonka już nawet nie komentuje mojego przewalania sprzętu) trzeba szukać dalej. No i kolumna aktywna została wymieniona na lampę orange or15 ale nadal czegoś brakowało. Zacząłem szukać brzmienia w paczkach, na początek 4x12 następnie 2x12 a skończyło się na 1x12 PPC uff do domu może być. Po krótkim przemyśleniu zapadła decyzja, reszta sprzętu idzie do żyda będę zmieniał na engla. Miał być ironball 20 ale jego reduktor mocy nie obsługuje 16 ohm a paczka orange mi się podoba, więc przyjechał metalmaster (od Niemca ale nie thomann’a tylko tego drugiego).
I co kurwa….., po odpaleniu zesrałem się ze szczęścia a moja 15 miesięczna córka zaczęła pogować jak napierdalam. Wszystkie gałki na 12 i nic nie trzeba zmieniać (do tej pory moje ulubione ustawienie). Myślałem, że do metalu to czysty nie zagra a tu niespodzianka dzwoni jak jebany fender. Raczej mam do czynienia z piecami do czczenia lucyfera, ale na tym można grać kolendy ale nie, nie nie po to go kupiłem. Lead jest bardzo selektywny nie ma żadnej potrzeby dopalania nawet w niskich strojach cały czas jest żyleta, zero mułu. Nie wiem, po co aż tyle gainu dali, już przed połową jest w chuj, choć przy maksymalnym odkręceniu dźwięk nie zlewa się a przester leje się tonami. Testowałem we wszystkich kombinacjach reduktora 1w, 5w, 20w i nie zauważyłem różnic w dźwięku a jedynie głośności (w domu gram na 5w). Mimo wspólnej korekcji dzięki oddzielnym potkom volume clean i lead oraz master da się ustawić clean i lead na tej samej głośności bez przełamania czystego. Można grać mega cicho w domu ciesząc się dobrą jakością dźwięku i spokojnie przypierdolić na próbie. Reverb i pętla dział jak trzeba. Wszystkim można sterować przez 2 footswitche, których nie ma w komplecie. Ja dokupiłem sobie najtańszy na allegro za 50 zł i po przelutowaniu 2 kabelków działa jak oryginał. Próbek jest już kilka na youtube które oglądałem i wg mnie gra to podobnie. Próbowałem coś nagrać telefonem ale to bez sensu, kupę słychać a lepszego sprzętu do rejestracji nie mam. Myślę, że nadszedł czas przypomnieć sobie stare lata i w końcu zacząć grać a nie latać z paczkami po kurierach a ten engl zostanie ze mną na dłużej.