ok, przesłuchane raz po całości.
hmm... jeśli chodzi o zawartość muzyczną i pomysły - spuściłem się razy 3
świetne wokale, magiczne ambientowe gitary itp - jest klimat. osobiście cieszę się, że Tesseract ma mniej krzyczanych wokali, a więcej melodyjnego gejowania - bądź co bądź, dla mnie rozgranicznik idzie na dwie strony - muzyka rozpierdziawkowa ( nie wiem, After The Burial np ) i jest też ta klimatyczna, jak właśnie Tesseract, a teraz mam parcie na te sprawy
co nie do końca mi jeszcze podeszło - miks całości? po odpaleniu pierwszego numeru, popadłem w kompletną ciszę i zastanawiałem się, co jest nie tak - czy na sprzęcie włączyłem jakąś dodatkową opcję, czy może jakieś eq mi się włączyło.
gary brzmią momentami jakoś tak 'mało żywo' i trochę sucho - szczególnie blachy i trochę werbel; bas miejscami wydaje mi się przedudniony - tak, jakby w paru riffach ktoś zapomniał wyciąć mu pewnych częstotliwości; gitary, mimo, że brzmią świetnie, to na moje są jakieś takie zbyt ciche, bez pierdolnięcia; ogólnie w paru miejscach robi się straszny chaos - tutaj ścieżka wokalu wydaje się być za cicho, za chwilę za głośno, w tle robi się pierdolnik od gitar i pogłosów itd. całościowo wydaje mnie się to jakby nie do końca zmiksowane, albo może bardziej - niewymasterowane. a Wy co sądzicie?
Miałem identycznie, wokal idzie w pewnym momencie głośno jak cholera a jak zanika, to reszta instrumentów jakby byla 2 razy ciszej i smiesznie to wygladalo.
Basu jest zdecydowanie za duzo, a nawet jak woleli zeby miks byl bardziej basowy to mogli tak jak mowisz wyciac niektore czestotliwosci, bo przez to rzeczywiscie ma sie wrazenie dudnienia w niektorych momentach... GITARY ZDECYDOWANIE ZA CICHO i chociaz brzmią swietnie to wlasnie nie maja należytego jebnięcia.
Moze na pełnym albumie to poprawia ?