Może ten dowcip był, może nie było...
Stoi kobieta z dzieckiem w sklepie. Dziecko mówi:
- Mamo, chce mi się pić!
Zatem mama kupiła dziecku soczek.
- Mamo, chce mi się jeść!
I mama kupiła dziecku batonik.
Całe zajście widział jednakże jakiś dziadek z tyłu kolejki i gdy matka z dzieckiem kierowały się ku wyjściu on, doświadczony życiem człek, temi oto rzeczy słowy:
- Kupiła by pani dziecku arbuza... to by się i najadło... i napiło.
Mama zaś na to:
- Zwal se konia nogami, to i poruchasz, i potańczysz.