Wiadomość #94794

[Yony]

ale zobaczcie wiara co gra na 8, nie używa w pełni instrumentu, bo używa tylko niskich pozycji.
Moim zdaniem jest to przerost formu nad treścią.

Thordendal, Abasi, Mansoor. Sami amatorzy.
Pierdolicie chłopcy jak potłuczeni. Bo wg Was 8-emka jest po co? Żeby układać sobie akordy przez wszystkie 8 strun? Czy żeby wypierdalać solówki szybsze od Impielitierego i bardziej wyczesane niż Waj? 8 strun ma zapewnić pewną, uwaga, trudne słowo, WSZECHSTRONNOŚĆ (kurwa, powyżej 7-miu liter, jak ja to zapamiętałem?!). Czyli np. mamy sobie zespół domyślnie napierdalający piosenki w D. I w tym zespole jest sobie taki jeden łeb, co ma takom pojebanom gitare.
Bo część sobie gra w dolnym D a część w bardzo dolnym D. A do tego, o zgrozo, gra jakieś dźwięki wysoko.
Czy zagrałby to wszystko na 6-ce? Otóż, drogie dziatki, NI CHUJA. Bo ten łeb ma takom koncepcje, że właśnie połowę piosenki gra w dolnym D a resztę w bardziej dolnym D. Tak jest ona (znów będzie trudne słowo!) SKOMPONOWANA. Tu zaczyna tak, bridżyk niżej, solóweczka z dysonansików, znów bridżyk i końcóweczka. I żeby skały srały, tej konkretnej kompozycji nie da się zagrać na 6 strunach, chyba, że typ jest ultra sprytny i umi przestrajać w locie wiosło o oktawę.
Bo zagranie NIBY TEGO SAMEGO ale tylko w dolnym D (nie mylić z bardziej dolnym) wypacza koncepcję tej kompozycji.
A dla mniej rozgarniętych przykład: można zagrać Roots oktawę wyżej? Można. Będzie to dobrze brzmieć? Nie.
Koniec wykładu.