A ja ostatnio odwiedziłem przybytek szatana kinem zwany i oto coż widziałem:
Iron Man 2 No po prostu świetnie się to ogląda, człowiek wchodzi, patrzy na te wszystkie głupoty i wychodzi z uśmiechem na gębie, że tak dużo tam było mordobicia, wybuchów, latających żelaznych gaci i fogle. Wychodząc z kolegą z kina byliśmy tylko trochę smutni, że dupeczka (Scarlett) też nie nosiła zbrojo-żelazo-mecha-gaci.
Film zdecydowanie odprężający, no może pierwszy kwadrans trzeba jakoś przetrwać, bo przynudzają tam strasznie, a potem już jest ok, no i zdecydowanie nie dla myślących. Powinni przed wejściem do sali kinowej ustawić takie wielkie akwarium, do którego na czas seansu wrzucałoby się mózg.
A, no i postanowiłem jeszcze raz przejrzeć wszystkie pozostałości po dziadkach, może gdzieś ukryli projekt atomu nowego pierwiastka.
Spoiler ..no i widziałem również film polski, Jana J. Kolskiego, pt. Wenecja.
Trudno coś o tym filmie powiedzieć, mnie urzekł i pochłonął bez reszty. Stwierdzenie kumpla w stylu "no i powiedz mi o czym ten film był" albo "chujowy, bo fabuła chujowa" było ciosem poniżej pasa, po którym wolałem już rozmowy na temat filmu nie podejmować. Dla mnie ten obraz był po prostu piękny, chłonąłem go wszystkimi zmysłami, a nawet czymś więcej. Tak samo jak urzekały mnie opowiadania Borowskiego, tak samo tutaj odnalazłem coś głębszego, czego się nie da zmierzyć bogactwem fabuły i jej zwrotów.
Bardzo gorąco tego filmu nie polecam. Może kilka osób sięgnie po ten tytuł, ale dla reszty, jak sądzę, jest to film niedostępny.